Dzisiejsze kalendarium było wypełnione po brzegi. Najważniejsze informacje już tradycyjnie docierały zza oceanu. Raport ADP, który traktowany jest jako zapowiedź oficjalnych danych z amerykańskiego rynku pracy publikowanych w piątek okazał się gorszy od oczekiwań. Został jednak on dość szybko zneutralizowany przez lepsze dane o zmianie PKB za II kw. To co prawda już historia, ale inwestorzy lubują się tym wskaźnikiem. W tym czasie indeks notował już zdrowe wzrosty konsekwentnie budowane od rana. Poziom wsparcia się oddalał, a szczyt przybliżał. Cała gra popsuta została przez zaskakujący spadek indeksu Chicago PMI poniżej newralgicznego poziomu 50 punktów. Niedźwiedzie przejęły pałeczkę i kolor zielony zamieniono na czerwony.

Co jednak warte podkreślenia to relatywna siła naszego rynku, który zachowywał się zdecydowanie lepiej od zachodnioeuropejskich parkietów. Regionalne parkiety były w jeszcze lepszej kondycji, co świadczy o ciągłej obecności zagranicznych kapitałów, które z pewnością zainteresowane są dalszymi zwyżkami. Teraz te wzrosty w dużej mierze zależą od publikacji danych, jeżeli tylko zobaczymy pozytywne publikacje, tak ja było to dotychczas, to wzrosty wydają się nieuniknione.