O ile jeszcze na jej początku na rynku zdecydowaną przewagę mieli kupujący akcje – indeksy WIG i WIG20 zyskiwały na wartości odpowiednio nawet 0,67% i 1,08% (nie docierając jednak do wczorajszych maksimów z jesieni ubiegłego roku), tak już w dalszej części dnia atmosfera wyraźnie się pogorszyła. Summa summarum o godz. 16:00 pierwszy z tych wskaźników zniżkował o 0,45%, a drugi spadał o 0,34% do poziomu 2268,39 pkt.

Z rytmu handel na GPW wybijały znowu (i praktycznie jak zawsze) doniesienia z zachodnich parkietów. Także tam w pierwszej części dnia działo się tylko i wyłącznie dobrze – paneuropejski indeks akcyjny DJ Stoxx 600 zwyżkował nawet o 0,89% do poziomu 249,47 pkt, najwyższego od 6 października 2008 r. Kontrakty terminowe na amerykański indeks S&P500 notowane były także na plusie. Niestety informacje, które ujrzały światło dzienne po południu wzmocnieniem i owszem były, ale tylko dla obozu niedźwiedzi. Inwestorzy po obu stronach oceanu zareagowali wyprzedażą akcji po publikacji dzisiejszych, słabszych niż sądzono wyników kwartalnych General Electric i Bank of America. Podobny efekt wywołał kiepski odczyt indeksu nastrojów amerykańskich konsumentów za październik (69,4 wobec 73,5 w prognozach). Skalę wyprzedaży tylko nieco łagodziły wczorajsze przedstawione już po zamknięciu sesji w USA wyniki Google oraz piątkowe dane o produkcji przemysłowej w Stanach Zjednoczonych. Jeśli chodzi o tą ostatnią kwestię to we wrześniu produkcja wzrosła m/m o 0,7%, choć na rynku spodziewano się jedynie zwyżki o 0,2%.

W piątek opublikowane zostały także kolejne już w tym tygodniu istotne doniesienia z polskiej gospodarki, czyli dane GUS o wynagrodzeniu przeciętnym. Według tego raportu we wrześniu przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się w ujęciu rocznym o 3,3% wobec oczekiwanego na rynku jego 2,6% wzrostu, a zatrudnienie spadło r/r o 2,4%, czyli zgodnie z prognozami. Podobnie jak to było w przypadku środowej publikacji informacji o inflacji, inwestorzy zareagowali jedynie wzruszeniem ramion.