W piątek cieniem na notowaniach polskiej waluty kładło się przede wszystkim osłabienie euro w relacji do dolara oraz sytuacja na rynkach akcji. Kurs EUR/USD, który jeszcze w nocy wspiął się do 14 miesięcznego maksimum na 1,4966 dolara po południu spadł do 1,4849 dolara, drugi raz w tym tygodniu odbijając się od okolic 1,50 dolara. Na to nakładały się spadki na giełdach. Wyraźnie gorsze od oczekiwań wyniki kwartalne Bank of America (strata na akcję w III kw. wyniosła 26 centów wobec oczekiwanej straty na poziomie 7 centów), wzmocnione pod koniec dnia przez słaby odczyt indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan (spadek do 69,4 pkt. z 73,5 pkt.), stały się nie tylko pretekstem do realizacji zysków, ale mogą również stanowić wstęp do nieco silniejszej korekty.

Osłabienie złotego mogłoby być większe gdyby nie optymistyczne wieści jakie napłynęły z Łotwy. Łotewski rząd ograniczył wydatki o 1 mld dolarów, oddalając tym samym wizję dewaluacji łata.

Dziś większego wpływu na notowania złotego nie miały opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny wrześniowe dane o wynagrodzeniach (wzrost 3,3 proc. wobec prognozowanych 2,8 proc.) i zatrudnieniu (spadek o 2,4, dane zgodne z prognozami).

W przyszłym tygodniu polska waluta w dalszym ciągu pozostanie zakładnikiem sytuacji na rynkach akcji oraz notowań EUR/USD. Rosnące prawdopodobieństwo korekty na tych rynkach wskazuje na osłabienie ie złotego po weekendzie.

Reklama

Pewien wpływ na notowania mogą też mieć poniedziałkowe dane o produkcji przemysłowej (prognoza: -2,2 proc.) i piątkowy raport o sprzedaży detalicznej w Polsce (prognoza: 3,9 proc.). Nie będzie to jednak wpływ rozstrzygający. Inwestorzy natomiast zignorują pozostałe krajowe "figury" (inflacja PPI, inflacja bazowa, koniunktura gospodarcza, stopa bezrobocia, protokół z ostatniego posiedzenia FOMC).