Nic więc dziwnego, że klienci stali się bardziej wybredni. Do tego zmiana banku nie jest już drogą przez mękę, zwłaszcza gdy ciężar załatwienia formalności bierze na siebie nowy bank.
Rynek finansowy staje się coraz bardziej dynamiczny, a to znaczy, że działający na nim gracze muszą modyfikować swoją strategię. Wprawdzie o żadnej rewolucji nie ma jeszcze mowy, ale jedno już widać gołym okiem: ślepy pęd za nowym klientem należy już do historii. Dla banków zaczyna liczyć się stary, sprawdzony klient.
To zrozumiałe, bo w niepewnych czasach, takich jak teraz, wiedza o zarobkach, historii spłacanych kredytów czy wysokości pensji jest na wagę złota. Banki wolą nie tracić takich klientów, zwłaszcza że nie mają pewności, czy na ich miejsce pozyskają nowych.