Obserwowany rano silny wzrost kursu EUR/USD, przy niewielkiej poprawie nastrojów w rynkach europejskich, dał impuls do zakupów polskiej waluty. Sytuacja zmieniła się po godzinie 10-tej, gdy na rynek trafiły słabe dane z Niemiec i Polski. Indeks klimatu gospodarczego monachijskiego instytutu Ifo, obrazujący nastroje wśród niemiecki przedsiębiorców, spadł w lutym z 95,8 do 95,2 pkt., podczas gdy oczekiwano jego wzrostu do 96,1 pkt. Równie mocno rozczarowały dane o sprzedaży detalicznej w Polsce. W styczniu wzrosła ona zaledwie o 2,5 proc. w relacji rocznej, podczas gdy prognozowano wzrostu o 5,3 proc. Wymowy tego ostatniego raportu nie zmniejsza mniejszy od prognoz wzrost stopy bezrobocia w Polsce (12,7 proc. wobec 12,8 proc.).

Z punktu widzenia polskiej waluty, od miesięcy pozostającej przede wszystkim pozostaje pod wpływem nastrojów na rynkach globalnych, niemieckie dane miały większe znaczenie niż raport o sprzedaży. Zaskakujący spadek indeksu Ifo stał się impulsem do spadków na giełdach i silnej przecenę kursu EUR/USD (kurs spadł z 1,3680 do 1,3610), co przełożyło się na wzrost awersji do ryzyka, szkodząc jednocześnie złotemu. Dane nt. sprzedaży jedynie wsparły ten podażowy impuls.

Przedpołudniowe wahania nie zmieniają ogólnej oceny sytuacji na wykresach USD/PLN i EUR/PLN. W średnim i długim terminie dalej należy oczekiwać kontynuacji spadków. To oczywiście nie wyklucza okresowych ruchów korekcyjnych. Podobnie jak na przełomie stycznia i lutego, impulsem je wyzwalającym będzie wyraźny wzrost awersji do ryzyka. Taka sytuacja, będąca pochodną drugiej fali korekty na rynkach akcji i surowców, może mieć miejsce już na początku marca.

Reklama