– Urzędnicy mają olbrzymią przewagę, bo to resorty dysponują informacją, wiedzą i doświadczeniem – mówi nam jeden z ministrów rządu Donalda Tuska. Pierwsze tygodnie pokazują, że się myli. Rada została powołana rozporządzeniem. Jej sekretarzem jest Adam Jasser, który został jednocześnie podsekretarzem stanu w kancelarii Donalda Tuska. Przewodniczy jej Jan Krzysztof Bielecki, który z Tuskiem się przyjaźni. I od samego początku nie ma wątpliwości, że nie jest to ciało dekoracyjne.
Teraz to nie doradcy mają kłopot z urzędnikami, ale właśnie resorty boją się rady. Z punktu widzenia urzędników rada stała się groźna, bo nie mają oni przygotowanych do zmagania się z nią instrumentów wpływu. Nie ma żadnych ustalonych procedur, które pozwalałyby staczać i wygrywać biurokratyczne pojedynki. W dodatku każde jej żądanie wywołuje prawdziwy popłoch w indagowanej instytucji. Rada poprosiła na przykład Narodowy Fundusz Zdrowia o informację, jak rozdysponował o 40 proc. wyższy budżet w ostatnich latach. Teoretycznie to suche dane. Ale jeśli okaże się, że gros z tego poszło na wynagrodzenia, a nie świadczenia czy leki, rekomendacja dla władz NFZ przekazana premierowi może nie być korzystna.
Rada Gospodarcza ma dostarczać premierowi Donaldowi Tuskowi precyzyjne opinie na zadany temat – tej czy innej ustawy czy choćby pomysłu danego resortu. Ta precyzja jest konkretnie określona – na dzień przed wyznaczonym spotkaniem z szefem rządu rada ma mieć uzgodnione stanowisko, a jej rekomendacje muszą się mieścić najwyżej na dwóch kartkach papieru.

>>> Czytaj więcej: Tej rady boją się wszystkie ministerstwa

Reklama
ikona lupy />
Rada Gospodarcza podlega tylko premierowi Fot. Artur Chmielewski / DGP
ikona lupy />
Bielecki żąda, urzędnicy drżą / DGP