Jak powiedział Roman Przasnyski z Gold Finance, główne giełdy europejskie zaczęły dzień nieznacznie nad kreską, jednak nastroje nie były najlepsze i jeszcze bardziej się pogorszyły.

„Plotki o rzekomych rozmowach w sprawie udzielania Hiszpanii pomocy w wysokości 250 mld euro, choć szybko zdementowane, zrobiły swoje. Już po godzinie handlu indeksy w Paryżu, Frankfurcie i Londynie wyraźnie chyliły się ku dołowi, a bardziej zdecydowanie zaakcentowały to wczesnym popołudniem, tracąc po 0,3-0,4 proc. Dramatu nie było, ale po dobrej sesji w Stanach Zjednoczonych wszyscy spodziewali się wzrostów, a nie kolejnej porcji strachu. Indeks giełdy madryckiej też zresztą z paniką nie przesadzał, tracąc wczesnym południem 1,5 proc.” – poinformował Przasnyski.

Analityk zauważył, że rynki naszego regionu zachowywały się dość spokojnie, a wyjątkiem był zwyżkujący o ponad 5 proc. wskaźnik w Bukareszcie, odreagowujący niedawne straty i spadający o prawie 0,9 proc. moskiewski RTS, korygujący z kolei wtorkową zwyżkę, przekraczającą 3,5 proc.

„Tuż po godzinie 16.00 indeksy w Paryżu i Frankfurcie zyskiwały po 0,2 proc., a w Londynie FTSE tracił 0,1 proc.” – poinformował Przasnyski.

Reklama

W efekcie na zamknięciu sesji giełdowej w środę francuski indeks CAC40 wzrósł o 0,39 proc., do 3 675,93 pkt.

Brytyjski FTSE100 wzrósł w tym samym wymiarze co indeks paryski i wyniósł na zakończeniu notowań 5 237,92 pkt.

Natomiast niemiecki indeks DAX zyskał 0,26 proc. i wyniósł 6 190,91 pkt.