Dzieje się tak pomimo wielu raportów, które jeżeli tylko by chciano, można by wykorzystać do ruchu indeksów. Wydaje się jednak, że technika odgrywa tutaj większe znaczenie i ciągle widać strach przed ważnymi oporami. Inwestorzy muszą wyraźnie przestudiować napływające informacje, ale w szczególności interesuje ich to co w przyszłym tygodniu zrobi Fed. Wiele osób z chęcią widziałoby kolejną rundę poluzowania ilościowego. Uruchomiłoby to nadzieję na polepszenie wskaźników gospodarczych.

Wskaźniki publikowane w dniu dzisiejszym praktycznie nie różniły się od oczekiwań. Inflacja w Eurolandzie wyniosła w sierpniu 1,6 proc. w skali rok. Produkcja przemysłowa w USA zwiększyła się o 0,2 proc. w stosunku do lipca, czyli mniej niż miesiąc wcześniej. Negatywnie zaskoczył indeks aktywności Empire State, który spadł do 4,1 pkt., podczas gdy oczekiwano wzrostu. Generalnie jednak zaskoczeń nie było.

Zaskoczeniem była za to końcówka samej sesji w Warszawie, kiedy to na fixingu zmienił się kolor indeksu z czerwonego na zielony, dzięki czemu zamiast notowanych przez cały dzień niewielkich spadków udało się na zamknięciu wypracować kosmetyczną zwyżkę. Pomogły tutaj notowania na Wall Street, które podobnie jak wczoraj rozpoczęły się uderzeniem byków.

Na rynku walutowym wydarzeniem dnia była interwencja Japonii w celu osłabienia jena, która jak na razie zadziałała. Problem jednak w tym, że była to akcja jednostronna i na dodatek podano poziom jakiego władze będą się starały bronić. Taka mieszanka nie wróży spektakularnego sukcesu interwencji w dłuższym terminie. Na innych parach dużych ruchów nie było. Eurodolar nieco się umacniał, a złoty z kolei tracił. Zmiany można jednak nazwać stabilizacją, czy wyczekiwaniem podobnym do tego, który widzimy na rynku akcji.

Reklama