PAP: Czy mamy do czynienia z bezprecedensową sytuacją, że KE zaangażowała się w negocjacje polsko-rosyjskiej umowy gazowej? Czy to konkretny przykład na europeizację polityki energetycznej?

Lowe: Kraje członkowskie i KE są zobligowane prawem europejskim, a prawo europejskie, które stosuje się wewnątrz UE, musi być przestrzegane - zwłaszcza - jeśli chodzi o zasady rynku wewnętrznego. Kiedy kraje UE zawierają porozumienia międzyrządowe z krajami trzecimi, to muszą być świadome, że nie może być niezgodności między tym, co jest w porozumieniu, a tym, co przewiduje prawo europejskie. To ważne, by nasi partnerzy w innych krajach, którzy zawierają porozumienia z krajami członkowskimi, byli świadomi tych zasad. W przypadku Polski jest świadomość potrzeby zapewnienia, że nowe, czy poprawione porozumienie z Rosją na temat wykorzystania gazociągu jamalskiego, powinno być zgodne z prawem europejskim. KE nie negocjuje między Rosją a Polską, ale pomaga obu stronom w ostatecznym zawarciu porozumienia tak, by było ono zgodne z zasadami rynku wewnętrznego i trzeciego pakietu energetycznego. To prawdopodobnie jeden z pierwszych przypadków, gdzie KE jest obecna przy negocjacjach, ale podkreślam - na życzenie obu stron. Mamy nadzieję, że to pomoże w znalezieniu rozwiązania, ale nie jest naszą intencją, czy żądaniem, by KE negocjowała takie porozumienia. Dyskusje są prowadzone w konstruktywny sposób i zarówno rosyjska jak i polska strona chcą naszego udziału, tak by ułatwić znalezienie rozwiązania.

>>> Czytaj też: Umowa z Rosjanami zwiększa dostawy gazu o 2 mld m sześc. rocznie do 2022 r.

Czy może Pan ujawnić stan rozmów i to, czego jeszcze oczekuje KE, by zaakceptować porozumienie?

Reklama

Spotkaliśmy się dwa tygodnie temu w obecności rosyjskiego wiceministra oraz ministra i wiceministra z Polski i od tego spotkania uzgodniliśmy, że potrzebujemy wniosku złożonego do regulatora (Urząd Regulacji Energetyki - PAP) przez obecnych uczestników spółki joint venture (EuropolGaz - PAP): PGiNG i Gazpromu w sprawie mianowania operatora systemu przesyłowego, którym będzie Gaz-System. To pierwszy warunek. A drugi - że ma być porozumienie akceptowalne dla regulatora na temat uprawnień Gaz-Systemu, tak, by mógł on działać jako niezależny operator przesyłowy. Patrząc na to z Brukseli, rozumiemy, że ta praca trwa. Polska strona miała przedstawić Rosji nowy poprawiony projekt porozumienia i teraz jest propozycja, by znowu się spotkać. Nie wiemy kiedy, być może już za kilka dni. To zależy od wymiany tych poprawionych dokumentów i od tego, czy regulator wyda satysfakcjonującą opinię. Rozumiemy, że ta praca trwa i doszło do spotkań w Polsce i Rosji. Czekamy na potwierdzenie, czy potrzebne jest kolejne spotkanie. Oczywiście, biorąc pod uwagę opóźnienia, oczekujemy kolejnego spotkania wierząc, że zarówno Federacja Rosyjska, jak i Polska chcą zawrzeć porozumienie.

PAP: Kilka tygodni temu rzeczniczka unijnego komisarza ds. energii ostrzegała, że możliwy jest scenariusz zakłóceń w dostawach?

Nie mogę spekulować, jakie będą efekty wygaśnięcia obecnego porozumienia. Ale międzynarodowe porozumienie to jedna rzecz, a respektowanie handlowych uzgodnień to co innego. Musimy ocenić, czy poprawione porozumienie jest teraz zgodne z europejskim prawem, strona polska i rosyjska muszą być usatysfakcjonowane z pozostałych aspektów umowy. Rozmowy są konstruktywne, ale nie wykluczamy, że KE będzie musiała jeszcze pomóc.

PAP: Polska przez ostatnie lata, zwłaszcza przy negocjacjach nowego traktatu, domagała się prawdziwie europejskiej polityki energetycznej, gwarantującej bezpieczeństwo energetyczne i solidarność. Czy Polska straciła wiarygodność, łamiąc w pierwotnym projekcie umowy (aneksu do obowiązującej umowy) unijne zasady wewnętrznego rynku gazu?

Od kiedy jasno to powiedzieliśmy (w lipcu, że Polska łamie unijne zasady służące bezpieczeństwu energetycznemu - PAP) reakcja polskiego rządu była bardzo pozytywna. Rosjanie też chcą w rozmowach upewnić się, że umowa nie będzie w przyszłości podważona przez sądy. Jest pewne ryzyko prawne, a za tym idzie także handlowe. Co do wiarygodności, to nie jest rolą KE ocena kraju, ale upewnienie się, że prawo jest respektowane. Dotyczy to także innych krajów, które także łamały prawo unijne i potem musiały się poprawiać. To nasza praca. Zawsze w takich kwestiach w krajowych administracjach są ludzie mniej i bardziej świadomi prawa europejskiego. Także tu mamy taką sytuację, kiedy porozumienie na początku było negocjowane przez ludzi, którzy niekoniecznie byli świadomi implikacji. Ale teraz wróciliśmy na dobrą drogę i to jest pozytywne i budzące nadzieję.

Inga Czerny (PAP)