W USA nastroje były słabe. Goldman Sachs i Wells Fargo opublikowały raporty zgodne z prognozami, ale zysk GS znacznie spadł (przede wszystkim z powodu działalności inwestycyjnej, co może bardzo dziwić). Rozczarowały również prognozy American Express. To wszystko były spółki sektora finansowego. Jak pamiętamy na początku sezonu publikacji wyników JP Morgan poprawił nastroje w tym sektorze, a Citigroup pogorszył. Dlatego też kolejne raporty były bardzo dla graczy ważne. Pomagały bykom publikowane po sesji we wtorek wyniki kwartalne IBM i Apple. Z tego też powodu indeks DJIA zachowywał się nieźle (nie chciał spadać).

Na froncie danych makro też nie było niczego, co kazałoby kupować akcje. W grudniu ilość rozpoczętych budów domów spadła o 4,3 proc. do poziomu najniższego od roku (oczekiwano, że zmiana będzie nieznaczna). Pozytywem było jednak to, że ilość pozwoleń na budowę domów wzrosła aż o 16,7 proc. Zakładam, że kiepskie dane odnośnie do rozpoczętych budów wynikają z problemów związanych z ostrą zimą. Te dane nie powinny wpływać na nastroje.

Indeksy amerykańskie od początku sesji spadały. W sytuacji, kiedy rynek był wykupiony technicznie nawet niewielkie rozczarowanie musiało doprowadzić do realizacji zysków. To, co doprowadziło do korekty jest niczym innym jak pretekstem. Mimo sporego spadku zarówno S&P 500 jak i NASDAQ kontynuują trendy wzrostowe. Nie ma sygnałów sprzedaży, ale powrót do wzrostów możliwy będzie tylko wtedy, jeśli kolejne raporty spółek/makro dadzą pretekst do zwyżek

Na GPW do rozpoczęcia sesji w USA z rynku wiało nudą. Po wtorkowym naruszeniu poziomu oporu z pierwszej połowy 2008 roku byki miały chęć (i potrzebę) potwierdzenia tego naruszenia kolejną zwyżką. Nic jednak z tego nie wyszło. Słabe zachowanie rynku amerykańskiego zwiększyło podaż i zakończyliśmy sesję spadkiem WIG20 o 1,33 proc. Szybki powrót pod dopiero co naruszony opór stawia duży znak zapytania. Można nawet powiedzieć, że opór się umacnia.

Reklama

I jeszcze jednak uwaga: słabsze niż innych rynków zachowanie GPW można wytłumaczyć dwoma czynnikami. Po pierwsze obawą o negatywny wpływ reformy systemu emerytalnego na rynek. Zdecydowanie zbyt duże są jednak obawy o osłabienie GPW na skutek zmniejszenia składki do OFE. Po drugie nasz rynek od dawna czekał na korektę w USA, co zwiększało siłę niedźwiedzi. Wtorkowy atak byków przyszedł w złym okresie: kiedy amerykańskie indeksy były już bardzo wykupione. To może nadal osłabiać nasz rynek.