"Trzeba podejść do tego bez uprzedzeń. Ale nawet jeśli gaz będzie wydobywany ze źródeł niekonwencjonalnych, będą one stanowić tylko rolę uzupełniającą, ponieważ import gazu konwencjonalnego z takich państw jak Norwegia, Rosja, Algieria czy statkami z Kataru będzie pełnił główną rolę" - powiedział Oettinger podczas debaty, jaka odbyła się w nocy z wtorku na środę w Parlamencie Europejskim w Strasburgu.

>>> Czytaj też: Koło Ustki odnaleziono obiecujące złoża gazu łupkowego

Pytanie w sprawie gazu łupkowego do KE skierowali m.in. polscy eurodeputowani z PO, PSL i PIS.

Oettinger zauważył, że Polska ma największe szanse na wydobycie gazu łupkowego. Podobnie jest także w Wielkiej Brytanii i w Niemczech, jednak w niektórych regionach Niemiec nie ma akceptacji obywateli. "Myślę, że minie jeszcze 5-6 lat, zanim uzyskamy odpowiedź na temat możliwości zwiększenia udziału UE w rynku gazowym" - ocenił komisarz.

Reklama

>>> Czytaj też: Raport: Perspektywy wydobycia gazu łupkowego w Polsce pod znakiem zapytania

Roczne zużycie gazu w UE wynosi 520 mld m sześc., z czego 60-80 proc. jest zaspakajane importem, "dlatego nowe złoża, jak np. gaz łupkowy, może stanowić pomocne uzupełnienie naszych zapasów, aby zmniejszyć uzależnienie od importu" - wyjaśnił Oettinger.

Przyznał, że nikt nie spodziewał się, iż tak szybko rozwinie się rynek gazu łupkowego w USA, które teraz eksportują go do terminali LNG w Europie. Jednak w Europie - jego zdaniem - gaz łupkowy może pełnić tylko rolę "uzupełniającą" i nie uniezależni nas od importu gazu m.in. z Norwegii i Rosji.

Jego zdaniem, gaz łupkowy może też odegrać swoją rolę w Europie, ale UE ma swoje przepisy dotyczące ochrony wód podziemnych, prowadzenia wydobycia, emisji CO2 i BHP, których trzeba przestrzegać. Zwrócił uwagę, że Europa jest znacznie gęściej zaludniona niż Stany Zjednoczone i trzeba zastanowić się, czy na poziomie UE nie trzeba bardziej zadbać o bezpieczeństwo przyszłego wydobycia.

Wydobycie gazu niekonwencjonalnego z zaciśniętych skał wymaga użycia dużych ilości wody z niewielką domieszką chemikaliów, które potem mogą przedostać się do wód gruntowych.

Zdaniem polskich eurodeputowanych, gaz łupkowy może być źródłem dywersyfikacji dostaw do Europy. Bogdan Marcinkiewicz (PO) zaapelował do KE o analizę możliwości wydobycia w Europie. Pytał też, czy Komisja zamierza wspierać badania geologiczne, by przyspieszyć wypracowanie bezpiecznych technologii eksploatacji. Z kolei Zbigniew Ziobro (PiS) mówił, że wydobycie gazu niekonwencjonalnego może wpłynąć na uniezależnienie się od coraz droższego importu.

Do odezwy Polaków przyłączyli się Litwini. O programy pilotażowe upominali się Węgrzy. Nastroje chłodzili głównie parlamentarzyści z Francji, którzy obawiają się negatywnego wpływu wydobycia gazu z łupków w Europie dla ludzi i środowiska. Wzywają KE, by to zbadała. Choć ostrożnie (ze względów ekologicznych), to do wykorzystania szansy płynącej z gazu z łupków namawiali też Hiszpanie.

Po debacie Oettinger skupił się na bezpieczeństwie wydobycia. "Chodzi tylko o to, czy jest to zadanie ogólnoeuropejskie (...) czy rząd w Warszawie zadba o odpowiednie bezpieczeństwo swoich obywateli, niezagrożone zasoby wodne, prawa majątkowe itd." - pytał. Ramy prawne w UE można - jego zdaniem - poprawić właśnie w obszarze bezpieczeństwa wydobycia. "Możemy zorganizować badanie i zastanowić się nad ryzykami przed rozpoczęciem odwiertów próbnych. Czy normy prawne państw członkowskich są wystarczające i czy potrzebujemy dodatkowych prac na szczeblu europejskim" - podsumował.

W środę poseł Konrad Szymański z EKR powiedział PAP, że komisarz Oettinger "chłodno" ocenił potencjał gazu łupkowego w Europie. Jego zdaniem, "niepokojące" były zapowiedzi ewentualnych nowych rozporządzeń unijnych, które regulowałyby zagadnienia ochrony wód gruntowych, czy też prawa własnościowe.

Państwowy Instytut Geologiczny szacuje, że w Polsce może występować ok. 150 mld m sześc. gazu niekonwencjonalnego; Amerykanie wstępnie prognozują, że może to być nawet od 1,5 do 3 bln m sześc.