W piątek w dalszym ciągu byliśmy świadkami sporej zmienności giełdowych notowań na niemal wszystkich rynkach. Emocje wciąż przeważały nad racjonalną oceną sytuacji i chłodną kalkulacją.

Piątkowa sesja nie odbiegała od tego, do czego przywykliśmy od kilku dni. Nastroje zmieniały się diametralnie, choć z nieco mniejszą niż ostatnio dynamiką. Trudno dostrzec w tych zmianach choć cień racjonalności. Sądząc po reakcji indeksów na naszym kontynencie na fatalne dane o sprzedaży detalicznej w strefie euro oraz stagnacji we francuskiej gospodarce, która w drugim kwartale nie drgnęła nawet o promil, inwestorzy bardziej przejmują się sytuacją za oceanem.

WIG20 zaczął dzień od spadku o niecałe 0,3 proc. Wskaźnik szerokiego rynku rósł o 0,7 proc., a indeksy małych i średnich spółek szły w górę po ponad 2 proc. Ta dysproporcja między segmentami naszego rynku to kolejny argument, by o załamanie z ostatnich dni posądzać ewakuujący się z Warszawy w pośpiechu kapitał zagraniczny.

Pierwsza godzina handlu przyniosła pogorszenie się sytuacji i spadek wskaźnika blue chipów o ponad 1 proc., a następnie szybki zwrot, skutkujący dynamicznym ruchem w górę, w wyniku którego WIG20 w południe zyskiwał 80 punktów i znalazł się prawie 2 proc. powyżej czwartkowego zamknięcia. W tym czasie nie próżnował też mWIG40, który rósł o ponad 4 proc. i sWIG80 zwiększający skalę poprzedniej zwyżki do ponad 3,5 proc.

Podobną zmienność można było obserwować na pozostałych parkietach. Na początku dnia indeksy w Paryżu, Frankfurcie i Londynie zniżkowały po około 0,7 proc., szybko zwiększając skalę spadku do 1,7-1,8 proc. W południe zyskiwały już po ponad 2 proc. Nie przeszkodziła w tym informacja o spadku produkcji przemysłowej w strefie euro o 0,7 proc. w czerwcu. Byki patrzyły za to z zachwytem na odbijające po porannym 1 proc. spadku kontrakty na amerykańskie indeksy. Zróżnicowanie widać było na rynkach naszego regionu. Wskaźniki w Bukareszcie i Tallinie zyskiwały po 3,5-4 proc., a w Sofii i Rydze szły w górę po prawie 2 proc. Po ponad 2,5 proc. traciły natomiast rano Moskwa i Stambuł. Po południu na obu ostatnich parkietach spadki zmieniły się w niewielkie zwyżki.

Reklama

Chwiejność nastrojów nie opuszczała też poszczególnych spółek. Od sięgającego 5 proc. porannego spadku do przekraczającej 4 proc. zwyżki ewoluowały notowania akcji BRE. Podobnie było w przypadku przecenionych w czwartek o prawie 13 proc. papierów TVN. Walory PGE także przebyły drogę od spadku o 3,5 proc. do skoku o ponad 4,5 proc. powyżej czwartkowego zamknięcia.

Dane zza oceanu nie dały jednoznacznego obrazu, ale pomagały utrzymać dobre nastroje, głównie na europejskich parkietach. Sprzedaż detaliczna zwiększyła się w lipcu zgodnie z oczekiwaniami o 0,5 proc., lepsze były też informacje o zapasach niesprzedanych towarów. Jednak mocno rozczarował wskaźnik nastrojów konsumentów, spadając z 63,7 do 54,9 punktu. Indeksy na Wall Street rosły początkowo po 0,5-0,7 proc., zaś w Paryżu i Frankfurcie zyskiwały w tym czasie po około 3 proc.

WIG20 wzrósł ostatecznie o 1,66 proc., WIG o 2,5 proc., mWIG40 o 4,58 proc., a sWIG80 o 4,37 proc. Obroty wyniosły ponad 1,5 mld zł.