Optymizm polskich przedsiębiorców zmniejsza się i to szybciej niż w innych krajach na świecie. Obecnie już tylko 28 proc. jest przekonanych o tym, że ich przychody wzrosną w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Rok temu takich firm było ich ponad dwa razy więcej. Dla porównania na świecie na wzrost przychodów liczy 40 proc. przedsiębiorstw, tylko o 16 proc. mniej niż w 2011 r. – wynika z najnowszego raportu Globar CEO Survey przygotowanego przez firmę doradczą PwC.

>>> czytaj też: Jak zarabia się w polskich firmach?

Eksperci nie mają wątpliwości, że taki wynik jest przede wszystkim efektem braku wiary polskich firm we własne siły. Polska gospodarka rozwija się, osiągając wzrosty nawet w trudnych czasach. Do tego, jak podkreśla Olga Grygier-Siddons, prezes zarządu PwC, bilanse krajowych przedsiębiorstw są dobre, co więcej nawet lepsze niż w 2008 i 2009 r. – Polskie firmy nie znają swoich atutów lub nie potrafią z nich korzystać. Dlatego stać je na optymizm tylko wtedy, gdy dobrze dzieje się w gospodarce światowej – tłumaczy prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC.

>>> Polecamy: Co można ściągać z internetu, by nie sprowadzić na siebie prokuratora

Reklama
PKPP Lewiatan oczekuje, że w tym roku nasze przedsiębiorstwa osiągną wzrost przychodów na poziomie 8,1 proc., wobec 12 proc. w 2011 r. – Firmy będą zarabiały, jednak nie zwiększą w sposób istotny swoich zobowiązań krótkoterminowych. Prognozujemy, że zysk netto osiągnie 78 proc. przedsiębiorstw. Z czego wniosek, że relatywnie duży odsetek firm nie wypracuje w tym roku dodatniego wyniku finansowego – mówi dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan.
Przez polski pesymizm przedsiębiorstwom mogą uciec okazje, jakie stwarza kryzys, np. przejmowania słabszych konkurentów na bardzo korzystnych warunkach. Jak wynika z badań, zaledwie 1 proc. z nich zamierza w tym roku rozwijać się poprzez fuzje i akwizycje, gdy rok temu prawie 10 proc. Większość polskich przedsiębiorstw zamierza w najbliższym roku skupić się na zwiększeniu swoich udziałów na lokalnym rynku i to w sposób organiczny. Ich menedżerowie tłumaczą, że w sytuacji osłabienia popytu zagranicznego, w związku ze spowolnieniem u naszych głównych partnerów handlowych, przede wszystkim Niemiec, staje się to powoli koniecznością. Przedsiębiorcy przyznają, że boją się nietrafionych decyzji. – Strach przed nieznanym zwykle mija wraz z przeprowadzeniem pierwszej transakcji. Gdy już firmy zaczną, to potem kontynuują rozwój poprzez akwizycje. Dowodem może być firma spożywcza Maspex – tłumaczy Witold Orłowski.
Wyjątkiem jest sektor handlowy, gdzie procesy konsolidacyjne będą się nasilać i to nie tylko w sektorze detalicznym, lecz także hurtowym. Szacuje się nawet, że w ciągu najbliższych kilku lat liczba hurtowni, których jest około 4 tys., spadnie o połowę.
Słabsze perspektywy wzrostu przekładają się na plany zatrudnienia. Tylko 30 proc. menedżerów oczekuje jego wzrostu, podczas gdy w 2011 było ich aż 70 proc. W perspektywie trzech lat wzrost zatrudnienia zadeklarowała co trzecia firma. Tylko w branży handlowej, gastronomicznej i spożywczej odsetek ten jest wyższy.
28 proc. przedsiębiorstw planuje na ten rok zwolnienia. Największe dotkną branże produkcyjne.