Za granicę wysłaliśmy towary za 14,2 mld zł – o 19,5 proc. więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku – a przywieźliśmy za 14,4 mld euro – o 10,7 proc. więcej. Tak wynika z danych GUS.

Miesiąc wcześniej mieliśmy spadki – odpowiednio o 4,1 proc. i 8,9 proc. r/r.

– Za wzrost odpowiadają dwa efekty: statystyczny i niskiej bazy. W październiku było o trzy dni robocze więcej niż we wrześniu, a do tego w ubiegłym roku był znaczny spadek obrotów handlu zagranicznego – tłumaczy Piotr Piekoś, ekonomista Pekao SA. – Gdyby nie te efekty, dynamika eksportu i importu oscylowałaby wokół zera lub nawet była na minusie, jak we wrześniu – dodaje.

W ciągu dziesięciu miesięcy tego roku w sumie za granicę wysłaliśmy towary o wartości 118,6 mld euro, o 3,7 proc. więcej niż w tym samym okresie 2011 r. Przywieźliśmy za 125,7 mld euro – o 1,3 proc. mniej niż przed rokiem. 52 proc. eksportu uplasowaliśmy w strefie euro.

Reklama

Z niej pochodzi także 44,9 proc. towarów przywiezionych do Polski. Jednak rola państw strefy euro w naszym handlu zagranicznym spada. Rok temu miały o 2,2 pkt proc. wyższy udział w strukturze eksportu i o 1,7 pkt proc. importu.

– Spadają obroty z Niemcami, Francją, Włochami – należącymi do naszych głównych partnerów. Jednak w znacznej mierze tłumaczyć to można malejącym popytem na auta. Bo to mieszkańcy tych krajów są głównymi odbiorcami samochodów produkowanych w Polsce, a eksport branży motoryzacyjnej stanowi ok. 22 proc. sprzedaży za granicę – wyjaśnia Piotr Pękała, ekonomista PKO BP.

Słabnący popyt w strefie euro, a także na rynku wewnętrznym, producenci starają się sobie powetować na rynkach krajów rozwijających się, przede wszystkim Europy Środkowo-Wschodniej. Choć jej udział w eksporcie podchodzi dopiero pod 10 proc., to systematycznie rośnie – przed rokiem było to 8,2 proc. O ten rynek walczą np. producenci obuwia i odzieży – CCC, LPP, sprzętu RTV/AGD – Łucznik, Zelmer, ale także żywności, mebli, maszyn i urządzeń.