Łączne oszczędności uzyskane dzięki restrukturyzacji w państwowych grupach energetycznych mogą w tym roku przekroczyć pół miliarda – wynika z szacunków DGP. Ćwierć miliarda przypadnie tylko na Tauron, drugiego w Polsce producenta energii elektrycznej i pierwszego pod względem liczby klientów.
– Wzrost wartości firmy w tak trudnym otoczeniu gospodarczym nie zostanie osiągnięty bez zdecydowanych działań – mówi Krzysztof Zawadzki, wiceprezes zarządu ds. ekonomiczno-finansowych Tauronu. – Poprawa efektywności jest jednym z naszych priorytetów – dodaje.

Wielkie przeludnienie

W połowie stycznia spółka ogłosiła program poprawy efektywności na lata 2013–2015. Aż 635 mln zł z zaplanowanych ok. 900 mln zł oszczędności mają przynieść cięcia etatów w ramach programów dobrowolnych odejść, reszta to optymalizacja działalności, np. w kwestii zakupów. Pracę w elektrowniach należących do grupy stracić ma blisko 1,6 tys. pracowników. W sektorze dystrybucji energii ok. 1,4 tys., a w elektrociepłowniach ok. 200. Załoga Tauronu zostanie więc odchudzona o ok. 3,2 tys. etatów. Dziś koncern zatrudnia niecałe 29 tys. osób.
Reklama
Zdaniem analityków DM BZ WBK to właśnie w Tauronie jest największy przerost zatrudnienia i planowana restrukturyzacja możliwych oszczędności nie wyczerpuje nawet w połowie. Analitycy tego biura maklerskiego wzięli pod lupę sektor wytwarzania trzech polskich grup energetycznych (PGE, Tauronu i Enei) i porównali je z ośmioma firmami w Europie, m.in. z RWE w Niemczech i Wielkiej Brytanii, E.ON Rosja, CEZ w Czechach i Bułgarii.
– Wyniki są szokujące – kwituje Paweł Puchalski, szef biura analiz DM BZ WBK. – Średnie zatrudnienie we wszystkich przebadanych spółkach wynosi 0,45 pracownika na megawat zainstalowanej mocy i jest dwa razy niższy niż w Polsce. Takie przeludnienie fatalnie wpływa na wyniki operacyjne PGE, Tauronu i Enei – zauważa Paweł Puchalski.
Jak można przeczytać w raporcie domu maklerskiego, liczba etatów w przebadanych elektrowniach bez uszczerbku dla działalności z dnia na dzień mogłaby spaść łącznie o blisko 10 tys. (5,3 tys. w PGE, 3,7 tys. w Tauronie i 1 tys. w Enei).
– Jeśli dołożyć do tego przerost zatrudnienia na podobnym poziomie w pozostałych segmentach działalności koncernów energetycznych, można powiedzieć, że wyniki PGE i Enei są dziś zaniżone odpowiednio o 36 i 44 proc. Tauron z optymalnym zatrudnieniem byłby hipotetycznie w stanie podwoić dzisiejszy wynik – szacuje Paweł Puchalski.
Ale tego nie zrobi, bo zaplanowane redukcje obejmą ok. 10 proc. załogi. Wśród ekspertów z branży panuje przekonanie, że przerost zatrudnienia w państwowych spółkach z sektora wynosi 20–25 proc.

Może sami odejdą?

Zatrudniająca ok. 10 tys. pracowników Enea namawia pracowników do rozstania z firmą od trzech lat. Programy dobrowolnych odejść (PDO) organizowane są w części dystrybucyjnej grupy energetycznej. W tym czasie z oferty skorzystało ponad 200 pracowników spółki Enea Operator. W tym roku firma liczy na drugie tyle.
Analitycy DM PKO BP oczekują rozpoczęcia PDO na zdecydowanie większą skalę niż dotychczas. Ich zdaniem w 2013 r. ciąć koszty powinny zwłaszcza elektrownie węglowe. Powód – spadająca marża na produkcji energii. „Oczekujemy, że mimo obowiązujących umów społecznych w większości spółek 2013 r. będzie rokiem cięcia kosztów, głównie przez programy redukcji zatrudnienia” – można przeczytać w raporcie.
Również zdaniem Kamila Kliszcza, analityka DI BRE, państwowe grupy energetyczne powinny ostrzej zabrać się do restrukturyzowania.
– Łączenie kilkudziesięciu spółek i związane z tym wykupywanie mniejszościowych pakietów akcji, tak było w PGE i Tauronie, blokowało optymalizację działalności. Teraz spółki mogą redukować koszty – mówi Kamil Kliszcz.
Zatrudnienie ciąć musi także PGE, największy producent energii elektrycznej w Polsce. W opublikowanej przed rokiem strategii na lata 2012–2035 koncern ogłosił, że w ciągu dwóch lat na sfinansowanie kosztów związanych z restrukturyzacją, w tym głównie programów dobrowolnych odejść, gotowy jest przeznaczyć 550 mln zł. Taka kwota pozwoli na obcięcie zatrudnienia o ok. 5 tys. pracowników, a średnia wysokość odprawy wyniesie 110 tys. zł.
PGE słono płaci za odprawy, bo kilka lat temu pod naciskiem związków zawodowych zgodziła się na gwarancje zatrudnienia. Dlatego np. pracownicy spółek dystrybucyjnych w PGE o pracę nie muszą się martwić do 2017 r.