Wczoraj rządowa "Rossijskaja Gazieta" poinformowała o kolejnych zastrzeżeniach rosyjskich służb fitosanitarnych, tym razem do naszych warzyw i owoców. Już raz w 2005 roku Moskwa wprowadziła embargo na żywność produkowaną nad Wisłą.

Mirosław Maliszewski prezes Związku Sadowników RP przekonuje w rozmowie z IAR, że nie obawia się rosyjskich kontroli jeśli będą one przeprowadzane rzetelnie." Większych obaw nie mamy bo nasze owoce produkujemy przy użyciu mniejszej ilości nawozów niż nasi konkurencji z Europy Zachodniej. Obserwujemy zadowolenie konsumentów w Rosji z naszych produktów, więc ewentualne problemy nie będą dotyczyć polskich jabłek." - przekonuje Mirosław Maliszewski.

Prezes Związku Sadowników przyznaje jednak, że w handlu ze Wschodem nie liczą się jednak tylko biznesowe kontakty. - "Zdarzało się w historii, że czynniki polityczne decydowały o handlu. Przypomnę rosyjskie embargo na naszą żywność, które obowiązywało do 2007 roku. Teraz sytuacja jest inna. Myślę że ewentualne przeszkody polityczne nie zablokują naszej wymiany handlowej." - twierdzi Maliszewski.

W 2012 roku do Rosji polscy sadownicy wyeksportowali ponad 600 tysięcy ton jabłek. Ten sezon zapowiada się też rekordowo. W pierwszym kwartale na wschód sprzedano 294 tys. ton jabłek, najwięcej od 10 lat.

Reklama

>>> Czytaj też: Polscy rolnicy powinni szukać nowych rynków