Dyktator dodał, że amerykańskie groźby nie skłonią Syrii do porzucenia swoich wartości, ani do rezygnacji z walki z terroryzmem, "wspieranym przez kraje zachodnie, głównie Stany Zjednoczone".

Według reżimu w Damaszku, odroczenie terminu amerykańskiej interwencji w Syrii to "polityczny i medialny manewr". Syryjski wiceminister spraw zagranicznych Faisal Muqdad w rozmowie z BBC oświadczył też, że prezydent USA był wyraźnie "niezdecydowany, zawiedziony i zdezorientowany", kiedy informował o przesunięciu daty operacji.

Barack Obama oświadczył wczoraj, że Stany Zjednoczone są gotowe do interwencji w Syrii. Chce jednak wcześniej uzyskać zgodę Kongresu na taką operację. Oznacza to, że ewentualna amerykańska interwencja zostanie odłożona co najmniej do 9 września, kiedy zbiera się Kongres.

Syryjskie władze zaapelowały do kongresmenów o mądrość podczas głosowania.

Reklama

Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, wojna domowa w Syrii pochłonęła w sumie ponad 110 tysięcy ofiar śmiertelnych. Spośród nich co najmniej 40 100 to cywile.