Anders Fogh Rasmussen powiedział o tym podczas comiesięcznej konferencji prasowej w Brukseli.
Na zaatakowanie wybranych, syryjskich celów zdecydowały się Stany Zjednoczone, termin pozostaje do ustalenia.
Szef Sojuszu powiedział, że społeczność międzynarodowa nie może się przyglądać bezczynnie wydarzeniom w Syrii. Reakcja powinna być stanowcza. „W przeciwnym razie wyślemy negatywny sygnał do dyktatorów na całym świecie, że mogą bezkarnie używać broni chemicznej” - powiedział Anders Fogh Rasmussen. Jednak NATO nie wybiera się na wojnę z reżimem w Damaszku, przynajmniej na razie. „Do poszczególnych krajów Sojuszu należy decyzja w jaki sposób zareagować. NATO potępiło użycie broni chemicznej. Rozumiem i popieram państwa, które chcą iść dalej ” - dodał sekretarz generalny.
Sytuacja może się zmienić, jeśli Syria zaatakuje sąsiadującą z nią Turcję. „Atak na jeden kraj członkowski, to atak na cały Sojusz, a wtedy NATO zdecyduje w jaki sposób odpowiedzieć” - powiedział Anders Fogh Rasmussen. Pytany o broń chemiczną sekretarz generalny powiedział, że wszelkie dane wskazują na to, że użyły jej syryjskie władze. W ataku 21. sierpnia zginęło ponad 1400 osób.