Niemiecki wywiad podsłuchał rozmowę telefoniczną między wysokim rangą funkcjonariuszem Hezbollahu - wspierającego Asada, a ambasadą Iranu. Wynika z niej, że to prezydent Syrii wydał rozkaz użycia trującego gazu. Szef niemieckiego wywiadu Gerhard Schindler poinformował już o tym grupę niemieckich parlamentarzystów.

Schindler zastrzegł, że nie ma jeszcze niezbitych dowodów na winę Asada. Po analizie dotychczasowych materiałów wszystko wskazuje jednak na odpowiedzialność władz w Damaszku. Z ustaleń niemieckiego wywiadu wynika, że tylko wojska rządowe były w stanie wystrzelić rakiety z gazem bojowym. Prawdopodobnie robiły to zresztą już wcześniej, ale stężenie sarinu było mniejsze, przez co liczba ofiar nie była tak duża. Niewykluczone, że 21 sierpnia na przedmieściach Damaszku przypadkowo użyto zbyt mocnej mieszanki trucizny - czytamy na stronach internetowych tygodnika "Der Spiegel".