Gazeta opiera się na informacjach anonimowego, wysoko postawionego dyplomaty z jednego z państw bałtyckich.

Oficjalny scenariusz manewrów przekazany NATO głosił, że mają one symulować akcję rosyjsko- białoruską w wypadku religijno-etnicznego konfliktu oraz zagrożenia atakiem terrorystycznym. Pod takim pozorem ćwiczono jednak głownie ofensywną operację militarną - czytamy. Rozmówca gazety zwrócił uwagę, że do akcji policyjnej i antyterrorystycznej nie potrzebne są strategiczne bombowce, zespoły atomowych okrętów podwodnych i wystrzeliwanie rakiet dalekiego. A takie właśnie elementy odgrywały główna rolę w manewrach.

Jednocześnie "Svenska Dagbladet" stwierdza, ze wbrew oficjalnym rosyjskim informacjom, w manewrach uczestniczyło nie 22,5 tys. żołnierzy, a 70 tysięcy. Bowiem dla ukrycia tego faktu Rosja równocześnie zorganizowała szereg innych ćwiczeń wojskowych łączących się
tematycznie z programem "Zapad 2013".

Ponadto zmobilizowała 20 tys. żołnierzy sił bezpieczeństwa wewnętrznego niepodlegających Ministerstwu Obrony Narodowej. Rozszerzył się też niespodziewanie zasięg geograficzny manewrów, które rozgrywały się nie tylko przy polskich, litewskich, łotewskich i estońskich granicach, ale również przy fińskich i nawet norweskich - informuje szwedzki dziennik.

Reklama

>>> Czytaj też: Putin i Łukaszenka obserwowali manewry wojskowe pod Grodnem