Według agencji Bloomberg wartość złych pożyczek, które banki będą musiały odpisać wzrosła 3-krotnie w okresie pierwszego półrocza b.r., co sprawia, że będą musiały one zostać dokapitalizowane, albo znikną z rynku. Ten ostatni scenariusz jest mało prawdopodobny, ale rynek ma prawo obawiać się o skalę problemu, gdyż nie wszystko mogło zostać ujawnione. Do tego dochodzi też fakt, że mimo działań władz ostatnie próby powrotu na ścieżkę silnego wzrostu nie są zbyt udane. Co ciekawe spekulacje Bloomberga pojawiają się na dzień przed publikacją ważnych danych z Chin – jutro w nocy poznamy najnowsze szacunki Markit/HSBC dotyczące październikowego indeksu PMI. Dobry odczyt sprawi, że rynek chwilowo zapomni o chińskich problemach, zły tylko spotęguje obawy. Teoretycznie, zatem inwestorzy dostają pretekst do odreagowania przecenionego dolara po wczorajszych słabych danych Departamentu Pracy USA, które tylko „potwierdziły” oczekiwania ekonomistów, że FED nie zrobi niczego z QE3 do marca 2014 r.

Rozczarowujący odczyt Departamentu Pracy USA jaki poznaliśmy wczoraj (NFP na poziomie 148 tys., ale przy rewizji w górę danych za sierpień do 193 tys. i spadku stopy bezrobocia do 7,2 proc.) doprowadził do wyraźnego osłabienia dolara. Zwłaszcza, że inwestorzy zakładają, że dane za październik, które poznamy 8 listopada, raczej nie będą lepsze. Stąd też oczekiwania, że FED mógłby zredukować skalę QE3 w grudniu, wyraźnie spadły i przesunęły się na marzec, a nawet czerwiec 2014 r.

Teoretycznie, zatem rynek dostał mocne argumenty do dalszego spadku dolara, o ile po drodze nie pojawią się dodatkowe czynniki, które mogą osłabić ten trend. Nocne informacje z Chin mogą być takim impulsem, zwłaszcza, że sprawa złych długów będzie wracać, a inwestorzy będą uważniej przyglądać się chińskim danym i podstawom wzrostu gospodarczego. Warto będzie też spoglądać na strefę euro – zobaczymy jak będzie się finalizować sprawa wielkiej koalicji w Niemczech (CDU/CSU z SPD) – ale i też jakie będą najbliższe dane PMI (czwartek) i niemieckie IFO (piątek). Innymi słowy, być może warto zacząć zadawać sobie pytanie, na ile Niemcy powinni obawiać się potencjalnych problemów w Chinach. Ostatnie zwyżki notowań euro (w relacji do USD, ale i też JPY) mogą zwiększyć spekulacje rynku, związane z potencjalnymi działaniami Europejskiego Banku Centralnego podczas posiedzenia w listopadzie (zwłaszcza, gdyby najbliższe PMI i IFO były słabsze).

Na wykresie koszyka BOSSA USD dotarliśmy do silnego wsparcia na 67 pkt. (to ponad 4-letnia linia trendu spadkowego, którą złamaliśmy w lutym b.r.) i jak na razie jego złamanie może nie być łatwe. To dawałoby podstawy do czasowego zatrzymania przeceny dolara względem głównych walut. Nie zakładajmy jednak odwrócenia trendu.

Reklama

Na wykresie EUR/USD widać lokalne wsparcie na 1,3745 (to także okolice dzisiejszego minimum), chociaż kluczowy poziom to dopiero 1,3710 – szczyt z początku roku, który został wyraźnie złamany wczoraj. Pomimo słabszych danych z USA nie udało się naruszyć bariery 1,38. Jednak gdyby do tego doszło dzisiaj, to silnym oporem są okolice 1,3830. Kluczowym czynnikiem będą wspominane już dane PMI z Chin i strefy euro, które poznamy jutro.