Wicepremier Janusz Piechociński zapowiedział dziś w Polskim Radiu, że zagraniczny koncern motoryzacyjny chce zbudować w Polsce nową fabrykę. Według planów, w 2018 roku w nowym zakładzie mogłoby pracować 3 tysiące osób.

Prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego Jakub Faryś cieszy się z tych zapowiedzi. Mówi, że taka inwestycja byłaby bardzo mile widziana i umocniłaby Polskę na motoryzacyjnej mapie Europy. "Jest to także wielka szansa dla producentów części i podzespołów. Przypomnę, że Polska jest wielkim zagłębiem w tym zakresie" - mówi przedstawiciel branży.

Informację o nowej fabryce z entuzjazmem przyjmuje także prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych, Alfred Franke. Także mówi o Polsce jako o zagłębiu producentów części. - Jeżeli producent samochodów będzie wchodził na rynek polski to na pewno z korzyścią dla tych producentów - ocenia ekspert.

Ekonomista Marek Zuber dodaje, że informacje o budowie nowej fabryki samochodów w Polsce mają sens. Dodaje, że według prognoz rynek motoryzacyjny będzie się w najbliższym czasie dynamicznie rozwijał. "Najbliższe pięć, siedem lat na świecie to będzie bum motoryzacyjny porównywalny z latami dwudziestymi XX wieku. Mam tu na myśli nie tylko Chiny, Indie, Malezję, Brazylię, Wietnam, Koreę Południową, ale także Stany Zjednoczone, w których dzięki rewolucji łupkowej nikt się już nie przejmuje ile będzie kosztowała ropa za kilka lat. W Europie mamy kryzys, ale myślę, że w przyszłym roku nasz rynek zacznie się dźwigać" - prognozuje ekonomista.

Reklama

>>> Czytaj też: Amerykański koncern otworzy fabrykę samochodów osobowych w Środzie Śląskiej

Wicepremier Janusz Piechociński nie chciał przekazać bliższych informacji na temat nowej inwestycji. Zapewnił, że wkrótce będzie wszystko jasne. Wiadomo że pierwsza łopata pod nową fabrykę będzie wbita w ziemię w marcu przyszłego roku.

Inwestor wybrał w Polsce wstępnie 6 lokalizacji. Każdej z nich poświęcił bardzo dużo czasu. Robił to i robi w sposób wyjątkowo anonimowy - podkreślił Janusz Piechociński. Inwestor analizował jeszcze od 2 do 4 podobnych lokalizacji w Europie Środkowo-Wschodniej. Rozstrzygające dla wyboru jednej z lokalizacji jest lokalny rynek oraz bliskość do miasta akademickiego z dobrą uczelnią.