Tak wynika z nagrań podsłuchanych rozmów, które ujawniła Służba Bezpieczeństwa Ukrainy.

Ujawnione rozmowy separatystów odbyły się w piątek, dzień po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu. Mówią o tym, że Moskwę szczególnie interesują czarne skrzynki. Bojówkarze nawet przyznają się, że znaleźli 1 duże pomarańczowe pudełko, ale nie wiedzą, czy to to, co trzeba.

Ciała ofiar separatyści przenieśli do 3 wagonów-chłodni. Bojówkarze poinformowali obserwatorów OBWE, że jest tam 167 ciał. Nie pozwolili nawet zajrzeć do wagonów. Wyrazili jednocześnie gotowość przekazania ich międzynarodowym ekspertom. Wcześniej, separatyści przewieźli 38 ciał do szpitala obwodowego w Doniecku. Nie wiadomo, gdzie są pozostałe ciała - w samolocie było prawie 298 pasażerów.

Ukraińskie władze utworzyły sztab w Charkowie i to tam mają trafić zarówno ciała, jak i części samolotu. Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony twierdzi, że część tych ostatnich została wywieziona w nieznanym kierunku.

Reklama

>>> Czytaj też: Ukraińskie wojska w natarciu. Służby znalazły 196 ciał ofiar katastrofy

Czarne skrzynki w rękach separatystów

Separatyści z Doniecka twierdzą, że mają czarne skrzynki malezyjskiego samolotu. Są gotowi je oddać międzynarodowym ekspertom. Lider separatystów, obywatel Rosji, Aleksandr Borodaj powiedział, że ma on w posiadaniu „przedmioty podobne do czarnych skrzynek”.

Nie chce ich jednak przekazać przedstawicielom Ukrainy. Jak tłumaczy, boi się, że mogłoby dojść do ich otwarcia i sfałszowania zapisów. Gotowy jest jednak oddać je międzynarodowym ekspertom.

Wcześniej Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała, że Rosjanie we współpracy z separatystami na Wschodzie Ukrainy starali się ukryć część śladów katastrofy samolotu malezyjskich linii lotniczych. Interesowały ich szczególnie czarne skrzynki. Ratownicy pracujący na miejscu katastrofy mieli przekazywać wszystkie znalezione rzeczy bojówkarzom.

>>> Polecamy: Ukraina jest zbyt słaba. Kraj potrzebuje militarnej pomocy