- Od poprzednich minęły 2 lata, a wydaje się jakby minęły dziesięciolecia - tak zmienił się nasz kraj - podkreśla Petro Poroszenko. Prezydent Ukrainy rozwiązał Radę Najwyższą. Przedterminowe wybory wyznaczono na 26 października.

Kilka dni temu prezydent oświadczył, że w ciągu miesiąca w Radzie Najwyższej nie pojawiła się nowa koalicja, a w związku z tym będzie on miał prawo rozwiązać parlament i ogłosić przedterminowe wybory. Przyspieszone głosowanie było jednym z żądań protestujących na Majdanie.

Formalnie powodem był brak koalicji rządzącej od miesiąca, decyzja miała jednak przede wszystkim charakter polityczny i była oczekiwana przez większość Ukraińców.

Koalicję rozwiązali sami rządzący, aby prezydent mógł mieć pretekst do rozwiązania parlamentu. Przedterminowe wybory obiecali Ukraińcom jeszcze na Majdanie. Dlatego w uzasadnieniu swojej decyzji Petro Poroszenko napisał, że to obecny skład Rady Najwyższej był wsparciem dla reżimu prezydenta Wiktora Janukowycza. To deputowani ograniczali swobody obywatelskie zaostrzając tym samym sytuację na Majdanie i doprowadzając do śmierci ponad stu demonstrantów.

Reklama

Prezydent zwrócił też uwagę, że wielu parlamentarzystów wspiera separatystów, dziesiątki można zaliczyć do rosyjskiej piątej kolumny. Szef państwa podsumował, że skład Rady Najwyższej nie odpowiada nastrojom społeczeństwa, konieczne jest oczyszczenie ław deputowanych i lustracja polityków, a najlepszym na to sposobem są wybory. Przedterminowe wybory mają się odbyć 26 października.

Prezydent podkreślił jednocześnie, że obecny parlament ma jeszcze we wrześniu ratyfikować umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską.

>>> Czytaj też: Ukraina chce kupić broń od Polski. Warszawa chce zdecydować z NATO

W lipcu premier Jaceniuk poddał się do dymisji

To kolejny kryzys polityczny w tym kraju po tym, jak 24 lipca premier Ukrainy podał się do dymisji. Rząd Arsenija Jaceniuka stracił wtedy parlamentarną większość, gdy koalicję go popierającą opuściła partia UDAR i Swoboda.

Rada Najwyższa nie poparła jednak wtedy dymisji premiera Arsenija Jaceniuka. Parlament zaakceptował za to rządowe propozycje zmian do budżetu. Do armii ma trafić dodatkowo 9 miliardów hrywien do końca roku, czyli około 2,5 miliarda złotych. Podczas lipcowych obrad Rada Najwyższa nie zgodziła się na reformę systemu gazowego tak, aby mogły weń inwestować firmy z Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Prace nad nim miały trwać i kolejna próba jego przyjęcia miała się odbyć w kolejnym sesyjnym tygodniu od 12 do 15 sierpnia.

Prezydent przyznał w lipcu, że inicjatywy rządu mogą nie znaleźć masowego poparcia Ukraińców, ale są konieczne, aby działała gospodarka, a armia była odpowiednio finansowana. Dlatego rząd i parlament powinny zrezygnować ze stawiania warunków i znaleźć porozumienie. - Działać inaczej, to znaczy otworzyć drugi front przeciwko Ukrainie - podkreślał w lipcu Petro Poroszenko.

>>> Czytaj też: Jaceniuk dalej premierem. Ukraina zwiększy budżet na armię o 2,5 mld zł

Kolumna Rosjan przekroczyła granicę

Ukraińskie władze twierdzą, że kolumna rosyjskiego wojska wjechała na terytorium Ukrainy w okolicach Nowoazowska. W strefie nadgranicznej siły ukraińskie są regularnie ostrzeliwane ze strony Rosji. Rosjanie przekroczyli granicę kolumną ciężkiej techniki wojskowej. Ukraińska Służba Graniczna próbowała ją zatrzymać. Udało się to tylko częściowo. Kolumna podzieliła się i jej część, 10 transporterów opancerzonych, 2 czołgi i 2 ciężarówki, ruszyła w głąb Ukrainy. Trwają walki. Wojsko stara się rozbić kolumnę. Rosjanie zmierzają w kierunku Iłowajska, gdzie od wielu dni trwają ciężkie walki.

Tymczasem szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow zapowiedział wysłanie kolejnego konwoju na wschodnią Ukrainę. Moskwa już poinformowała Kijów o zamiarze przygotowania drugiej kolumny samochodów z pomocą. Minister Ławrow dał do zrozumienia, że Rosja chce, aby drugi konwój wyruszył na Ukrainę jeszcze w tym tygodniu. Wyraził nadzieję, że Ukraina nie będzie "przeszkadzać" w dostarczeniu pomocy.

Rosyjskie media twierdzą, że drugi konwój z pomocą humanitarną pojedzie tą samą trasą, co pierwszy, czyli do Ługańska.