Jak mówi gazecie Alfred Bujara, szef handlowej sekcji NSZZ „Solidarność”, w ciągu ostatnich 7 lat, zatrudnienie w poszczególnych sieciach handlowych spadło od 40 do nawet 60 proc. Jak podkreśla Bujara, jeszcze kilka lat tematu w jednej placówce pracowało około 200-260 osób. Teraz jest to tylko około 120 osób. Sieci co prawda zatrudniają nowych ludzi, ale tylko dlatego, że otwierają nowe sklepy, tnąc jednocześnie zatrudnienie w starych.

Sieci handlowe stosują też sprytne triki. Zatrudniają osoby z agencji pracy tymczasowej, które pracują na umowach śmieciowych. Można je więc łatwo zwolnić. Sklepy przyjmują też pracowników na niepełny etat i każą pracować 5 godzin i 45 minut dziennie – tak, aby nie trzeba było im dawać przerwy. Zawyżają także liczbę godzin pracy i nie wykazują tego w grafiku. Kary z Państwowej Inspekcji Pracy za takie przewinienie są niewielkie.

Czytaj więcej tutaj.