Sturgeon uczyniła to głosami Szkockiej Partii Narodowej, która tydzień temu wybrała ją na swego lidera.

Dotychczasowy premier i lider Szkockiej Partii Narodowej Alex Salmond o mało nie doprowadził do niepodległości Szkocji, a w roku referendum podwoił szeregi swej partii. Porażka w referendum skłoniła go jednak do dymisji. Ale ustępując wczoraj ze stanowiska premiera Salmond był optymistą:

- Szkocja zmieniła się całkowicie i to na lepsze przez 15 lat istnienia tego parlamentu i 7 lat tego rządu. Z wielką ufnością mogę stwierdzić, że i ten parlament, i Szkocję czekają dalsze zmiany i jeszcze lepsze czasy - powiedział.

W swoim inauguracyjnym wystąpieniu Nicola Sturgeon stwierdziła, że Alex Salmond ma zapewnioną pozycję w historii kraju i dodała: "Będę nadal szukać jego mądrej rady. I kto wie, może czasem i on mojej".

Reklama

Był to być może lekki przytyk - aluzja do zarzutów, że Alex Salmond nie zdołał przekonać do niepodległości kobiet i przyczynił się do głębokiego rozłamu wśród Szkotów. Niewątpliwie z myślą o tym Nicola Sturgeon zapowiedziała: "Będę premierem wszystkich Szkotów, bez względu na wasze poglądy polityczne czy punkt widzenia".

>>> Czytaj też: Antypolska partia bliżej władzy. Czy usunie z Wysp polskich robotników?