Przed kilkoma dniami prezes Gazpromu zagroził wstrzymaniem dostaw gazu do Europy, tranzytem przez Ukrainę, bo Kijów nie zapłacił za odbiór surowca w marcu.

Ukraiński Naftohaz oskarża z kolei Gazprom, że naruszył umowę dostarczając gaz prorosyjskim separatystom na obszary objęte konfliktem. "Na razie mamy sprzeczne informacje z obu stron dotyczące dostaw gazu do Doniecka i Ługańska i mamy też wykluczające się podejścia jak surowiec dostarczać do tych regionów" - powiedział wiceszef Komisji Europejskiej.

Gazprom uważa, że za dostawy dla separatystów powinna zapłacić Ukraina, ta z kolei odmawia. Spór na linii Gazprom-Naftohaz może odbić się rykoszetem na całej Unii, jeśli rosyjski monopolista przykręci kurek z gazem, który płynie do Europy tranzytem przez Ukrainę.

Komisja Europejska zaproponowała, by dostawy do Unii realizować zgodnie z październikowym porozumieniem dotyczącym okresu zimowego. Natomiast sprawę Doniecka i Ługańska rozwiązać osobno.

Reklama

>>> Czytaj też: Rosja straszy przerwami w dostawach gazu dla Europy. PGNiG uspokaja: mamy zapasy