Kiedy Michael Nock, finansista z Hong Kongu szukał bezpiecznej przystani w czasie globalnego kryzysu w 2008 roku, jego uwaga skupiła się na państwie, w którym liczba krów jest większa niż liczba obywateli.

Chodzi o położoną na końcu świata Nową Zelandię. Założyciel funduszu hedgingowego Doric Capital Corp kupił tam posiadłość w malowniczym Queenstown. Po 7 latach od kryzysu, w obliczu ataków terrorystycznych w Europie i niepewności w Wielkiej Brytanii i USA, daleko od Londynu i Nowego Jorku, Nowa Zelandia wciąż pozostaje atrakcyjnym miejscem dla superbogaczy.

Izolacja przez długi czas była postrzegana jako pięta achillesowa Nowej Zelandii. Z czasem okazało się, że oddalenie od świata staje się zaletą.

“Czynnik, który zawsze działał na niekorzyść Nowej Zelandii, czyli tyrania dystansu – dziś staje się coraz większą zaletą w niepewnym świecie” – uważa 60-letni Michael Nock.

Swoją 2-hektarową posiadłość nazwał “Giverny”, nawiązując tym samym do miejsca we Francji, w którym żył słynny malarz Claude Monet. Stary dom na terenie posiadłości jest otoczony stawami i ogrodem.

Reklama

Nowa Zelandia pod względem powierzchni jest dwa razy większa niż Anglia, ma 10 razy mniej ludności. Wysoka jakość demokracji, brak korupcji, pokój i zadowolenie z życia to kategorie, w których kraj ten wypada coraz lepiej, zajmując wysokie pozycje w międzynarodowych rankingach najlepszych miejsc do życia.

Warta ok. 180 mld dol. nowozelandzka gospodarka opiera się głównie o rolnictwo i turystykę. U ubiegłym roku kraj prześcignął Singapur jako najlepsze miejsce do robienia biznesu.

Wysokie pozycje w różnych zestawieniach mają jednak swoją cenę. Koszt zakupu domu w Nowej Zelandii wzrósł o 12,7 proc. w ciągu zaledwie roku, a średnia cena nieruchomości w największym mieście – Auckland – podwoiła się od 2007 roku i wynosi ponad 1 milion dolarów nowozelandzkich (ok. 731 tys. USD).

Chińscy emeryci

Jack Ma, założyciel giganta Grupy Alibaba i najbogatszy człowiek w Chinach powiedział premierowi Nowej Zelandii Johnowi Key, że chciałby kupić tu dom – donosi „New Zealand Herald”. Gazeta dodaje, że ponad 40 kolegów Jacka Ma zamieszkało na wyspie po przejściu na emeryturę.

„To Anglia bez tej charakterystycznej postawy” – skomentował kiedyś premier Nowej Zelandii. Dodatkową sławę Wyspie przyniosły słynne filmy, które tu kręcono – m.in. „Władca Pierścieni” i „Hobbit”.

Nowozelandzka stabilność jest atrakcyjna dla wielu Brytyjczyków, którzy zdecydowali się opuścić swoją ojczyznę po referendum ws. Brexitu. Tuż po 23 czerwca Nowa Zelandia zanotowała 998 zgłoszeń od obywateli Wielkiej Brytanii. Dzień przed referendum było to tylko 109 zgłoszeń – wynika z danych departamentu imigracji. Liczba ta w ciągu 49 dni urosła do poziomu 10 647. To dwa razy więcej niż rok wcześniej w tym samym okresie.

„Jeśli świat pogrąży się w chaosie, to Nowa Zelandia jest najlepszym miejscem, w którym można się znaleźć” – uważa David Cooper, dyrektor usług w Malcolm Pacific Immigration z Auckland, największej w kraju agencji imigracyjnej. „Ludzie chcą się wydostać z miejsc niebezpiecznych i poczuć, że Nowa Zelandia jest bezpieczna” – dodaje.

Cooper przyznaje, że w ciągu ostatnich miesięcy zauważył wzrost rejestracji od obywateli USA. Powód? Donald Trump i coraz częstsze masowe strzelaniny.

Czeka nas wielki kryzys?

“Świat zmierza w stronę wielkiego kryzysu” – napisał na Twitterze internetowy przedsiębiorca Kim Dotcom. „Kryzys nadchodzi i dlatego przenieśliśmy się do Nowej Zelandii. To daleko i poza zasięgiem celów atomowych rakiet” – dodaje. Ten urodzony w Niemczech założyciel serwisu megaupload.com uzyskał w 2010 roku pozwolenie na pobyt w Nowej Zelandii, ale teraz walczy z próbami ekstradycji do USA.

Nowozelandczycy, którzy pracowali w bankowości inwestycyjnej i na innych lukratywnych stanowiskach w Nowym Jorku i Londynie, teraz wracają do ojczyzny, aby założyć rodziny – komentuje Ollie Wall z Graham Wall Real Estate, firmy zajmującej się nieruchomościami w Auckland. „Świat stał się mniejszy. Skoro można dziś zarządzać międzynarodowymi korporacjami z raju, to czemu tego nie robić?” – pyta w mailu.

>>> Czytaj też: Obronimy się przed rosyjskimi korwetami? Polska kupi 40 pocisków JASSM ER