Na co Polska będzie potrzebowała kapitału

Umiarkowany wzrost wolumenu kredytów bankowych dla przedsiębiorstw w ostatnich latach wynikał przede wszystkim z niedostatecznego popytu na kredyt, a nie z problemów po stronie jego podaży. Czy paradygmat ten będzie miał zastosowanie do opisu bankowości przedsiębiorstw również w przyszłości? W horyzoncie najbliższych kilkunastu lat przed Polską stoją gigantyczne wyzwania inwestycyjne. Znaczny wzrost nakładów w tym czasie będzie rezultatem: 1) nadrabiania dystansu względem większości gospodarek UE w obszarze aktywności inwestycyjnej – zarówno w obszarze łącznych nakładów, jak i nakładów firm na badania i rozwój, 2) zobowiązań nałożonych na Polskę z tytułu szeroko rozumianej polityki klimatycznej UE (pakiet Fit for 55); 3) planowanej kompleksowej modernizacji polskiej armii; 4) możliwości potencjalnego wykorzystania środków przysługujących Polsce z tytułu Krajowego Planu Odbudowy.

Tylko w kilku kluczowych obszarach (transformacja energetyczna w ramach Fit for 55, rozbudowa i modernizacja polskiej armii, dalszy rozwój infrastruktury drogowej i kolejowej czy projekty inwestycyjne spoza energetyki realizowane ze środków dostępnych dla Polski w ramach KPO) niezbędne do poniesienia nakłady mogą w horyzoncie do 2030 roku sięgnąć średniorocznie nawet około 250 mld złotych. Z tego po wyłączeniu planów drogownictwa i kolejnictwa (które są de facto kontynuacją wcześniejszych wydatków), nawet ponad 200 mld złotych rocznie powinny pochłaniać pozostałe programy transformacyjne (zakładając terminowe wypełnianie wszystkich wymogów UE), które w sporej mierze będą stanowić nadbudowę ponad ścieżkę dotychczasowych nakładów w polskiej gospodarce. Oczywiście inwestorami w dużej części wspomnianych programów nie będą przedsiębiorstwa niefinansowe, ale podmioty sektora publicznego. Nawet takie projekty mogą jednak potencjalnie generować dodatkowe zapotrzebowanie na kapitał zewnętrzny ze strony firm wykonawców. Część projektów może być realizowana również w formie partnerstwa publiczno-prywatnego, co łącznie powinno istotnie wspierać wzrost popytu na kredyty korporacyjne. Potencjał popytowy sektora bankowości przedsiębiorstw zwiększać może natomiast dalsza ekspansja zagraniczna polskich firm.

Reklama

Czy banki zaspokoją potrzeby polskiej gospodarki?

W kontekście dużych wyzwań inwestycyjnych, jakie czekają Polskę jeszcze w tej dekadzie pojawia się pytanie, na ile możliwości banków w finansowaniu takich potrzeb nie zostały nadwątlone przez kilkuletni okres słabszych wyników finansowych krajowych instytucji, które zwłaszcza w 2021 i 2022 roku obciążone były dużymi kosztami regulacyjnymi (wakacje kredytowe, kredyty frankowe). Pokrycie całego portfela frankowego wymaga poniesienia dodatkowych kosztów z tytułu tworzonych rezerw w wysokości około 27 mld złotych. Obecne środowisko wysokich stóp procentowych sprzyja jednak szybszemu ostatecznemu rozwiązaniu przez banki problemu frankowego. Co istotne, wysokie stopy procentowe i rekordowe zyski banków w bieżącym roku sprzyjają także poprawie ich wskaźników adekwatności kapitałowej, które obecnie znalazły się na rekordowo wysokich poziomach.

Stąd potencjał stymulacji finansowej inwestycji przez krajowe instytucje finansowe jest może, pod pewnymi warunkami, okazać się znaczny. Wynika to zarówno z możliwości uwolnienia części posiadanej nadwyżki kapitałowej (wtedy banki musiałyby jednak ograniczyć wypłaty dywidend z zatrzymanych zysków), jak i zasilania bazy kapitałowej banków z corocznych zysków. Realny (uwzględniający różne założenia i cele strategiczne banków) maksymalny potencjał dodatkowego wolumenu kredytów wynikającego z uwolnienia nadwyżki kapitałowej w całym sektorze szacujemy na około 400 mld złotych. W perspektywie do 2030 roku oznaczałoby to maksymalnie 55-60 mld złotych dodatkowej akcji kredytowej rocznie. Z kolei przy założeniu corocznego zasilania bazy kapitałowej częścią wypracowanych zysków w kwocie 10 mld złotych, możliwe byłoby dalsze zwiększenie akcji kredytowej maksymalnie o kolejne 100 mld złotych rocznie. To, przy skłonności części banków do utrzymania korzystnej z punktu widzenia akcjonariuszy polityki dywidendowej, wymaga jednak wystąpienia relatywnie dobrych warunków rynkowych (zwłaszcza w wymiarze stóp procentowych), a także ograniczonej liczby jednorazowych zdarzeń obciążających wyniki banków (np. niekorzystne dla nich regulacje, upadłości). Przy takich założeniach maksymalne łączne możliwości zwiększenia przez banki finansowania na rzecz gospodarki oceniamy na około 150-160 mld złotych rocznie.

Ile na inwestycje?

To, ile z tej kwoty będzie teoretycznie mogło zostać spożytkowane na finansowanie dodatkowego (ponad dotychczasową ścieżkę rozwoju) wysiłku inwestycyjnego (który szacujemy na co najmniej 150 mld złotych rocznie) zależeć będzie także od skali naturalnego wzrostu kredytów płynących do gospodarki (takiego, jaki mieliśmy do tej pory). Założenia w tym zakresie można przyjąć w oparciu o dotychczasową ścieżkę. Jako punkt odniesienia wzięliśmy okres od 2010 do 2022 roku. W tym czasie średnioroczny przyrost kredytów i innych należności banków wyniósł niecałe 60 mld złotych. Zakładając, że trend ten utrzymałby się również w kolejnych latach, pozostała kwota (nawet do 100 mld rocznie) mogłaby teoretycznie zostać przeznaczona na finansowanie dodatkowych inwestycji w polskiej gospodarce. W połączeniu z innymi dostępnymi instrumentami (m.in. fundusze unijne, kredyty i pożyczki zagraniczne, instrumenty dłużne) oraz środkami własnymi inwestorów stwarza to realny potencjał dla projektów wznoszących polską gospodarkę na nowy poziom.

Powyższe wyliczenia wskazują, iż sektor bankowy może być jednym z kluczowych wehikułów finansowych pożądanego wzrostu inwestycji w Polsce. Skorzystałaby na tym zarówno gospodarka, jak i sam sektor bankowy, w tym w dużym stopniu segment bankowości przedsiębiorstw, którego rozwój mógłby w takich warunkach istotnie przyspieszyć, choć potencjalnym ograniczeniem mogą być podażowe aspekty realizacji takich inwestycji (zdolność poszczególnych sektorów do efektywnego podjęcia takiego wysiłku).

Autorzy:

Ernest Pytlarczyk – główny ekonomista PEKAO SA

Krzysztof Mrówczyński