Pytany w Polskim Radiu 24, co się stało, że "nagle tak skokowo musimy płacić więcej za energię", a rachunki za ogrzewanie u niektórych odbiorców "wystrzeliły do góry o kilkaset procent", Naimski powiedział, że jest to efektem "tego, co się dzieje poza Polską", a przede wszystkim "manipulacji rosyjskiej".

„Wzrosły gwałtownie, radykalnie i w sposób właściwie nienotowany jeszcze nigdy ceny nośników energii, czyli gazu i ceny węgla także, w Europie. To jest spowodowane kilkoma czynnikami, przede wszystkim manipulacją rosyjską, rosyjskiego Gazpromu, rosyjskiego rządu trzeba powiedzieć, bo Gazprom przecież jest po prostu narzędziem rosyjskiego rządu do uprawiania polityki zagranicznej" - mówił Naimski.

Jak dodał, Gazprom "ograniczył radykalnie dostawy gazu do Europy Zachodniej i spowodował ten wzrost cen, który był spowodowany także kwestiami pogodowymi". W tym kontekście wskazał na "dużo mniej wiatru jesienią", co spowodowało, że wiatraki służące za odnawialne źródła energii nie dostarczały energii.

"Ceny gazu wzrosły na tyle, że uruchamiane były elektrownie węglowe, do tej pory nie używane przez dłuższy czas, czy przeznaczone do +odstawienia+, bo mamy przecież europejską politykę dekarbonizacji" - wyjaśnił. Jak dodał, ceny gazu wzrosły tak bardzo, że elektrownie, które przestawiły się na węgiel, okazały się tańsze od elektrowni, które mogłyby wykorzystywać gaz.

Reklama

Jednocześnie zaznaczył, że PGNiG większość gazu musi kupować za granicą i - jak przyznał - "tu zaczął się rzeczywisty problem". "Mamy jeszcze długoterminowy kontrakt rosyjski, uwolnimy się od niego pod koniec grudnia tego roku" - powiedział. Dodał, że część gazu PGNiG kupuje na rynkach europejskich, a gdy Gazprom nie dostarcza gazu na giełdy europejskie, to podaż tego paliwa się zmniejsza i ceny "bardzo idą w górę".

"Cena gazu bardzo waha się, z dnia na dzień. Ten pik cenowy miejmy nadzieję, że może mamy już za sobą dlatego, że te ceny spadły w ostatnich dniach, co oczywiście poprawia sytuację" - powiedział pełnomocnik rządu. Zwrócił uwagę, że także sytuacja pogodowa i temperatury, które mamy obecnie w Polsce i w Europie zmniejsza zużycie gazu, co również - jak dodał - "wpływa na całą sytuację".

Naimski odniósł się również do informacji dotyczących ewentualnego blackoutu i uwagi Polskiego Radia 24, że "Austria, Niemcy i Szwajcaria przygotowują swoich obywateli na możliwe tej zimy braki w dostawach prądu". Pytany, czy my też musimy się z tym liczyć, odpowiedział: "Nie. To publicystyka i dezinformacja".

"Media mówią o blackoutach, a blackout to jest przerwanie dostaw energii. My mamy okresowo w szczytach zapotrzebowania - jeżeli mamy niską temperaturę, mało wiatru, zbieg różnych okoliczności - to wtedy mamy krótkotrwałe problemy. Ale sobie z tym umiemy poradzić" - wskazał pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Zwrócił uwagę, że Krajowy System Elektroenergetyczny zarządza całym systemem i "możemy w przypadkach krytycznych - a zdarzało się tak już kilka razy - dokupić energię za granicą od dostawców europejskich". Sprecyzował, że jest to możliwe, "ale w ograniczonym zakresie".

Podsumowując pełnomocnik rządu zagwarantował, że "blackouty nam na pewno nie grożą". "Bo to jest kwestia pewnych zdarzeń losowych, awarii czy wręcz katastroficznych scenariuszy. Natomiast możemy się być może liczyć w szczególnych przypadkach z ograniczeniami energii, ale z tym też sobie radzimy. To jest oczywiście bolesne i kosztowne" - wskazał Naimski i przypomniał, że ostatni raz to się zdarzyło w 2015 roku. "Także przestrzegałbym przed sianiem paniki i dezinformacji w tych kwestiach" - powiedział pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.

W grudniu 2021 r. Urząd Regulacji Energetyki podał, że w wyniku zatwierdzonego przez prezesa URE wzrostu stawek taryfy na gaz największego sprzedawcy PGNiG OD, miesięczne rachunki gospodarstw domowych używających gazu do przygotowania posiłków wzrosną ok. 9 zł netto miesięcznie. Urząd podał też, że od 1 stycznia 2022 r. łączny średni wzrost rachunku za prąd przeciętnego gospodarstwa domowego wyniesie ok. 24 proc., co oznacza wzrost o ok. 21 zł netto miesięcznie.

Media donoszą jednak, że podwyżki cen gazu dla odbiorców sięgają nawet kilkuset procent. Dotyczy to głównie podmiotów prowadzących działalność gospodarczą, samorządów, ale i również części wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych, które mają własne kotłownie gazowe (kotłownie zbiorcze).

We wtorek weszła w życie ustawa o dodatku osłonowym, która ma pomóc niektórym gospodarstwom domowym w pokryciu części kosztów energii oraz rosnących cen żywności.

Minister aktywów państwowych Jacek Sasin zapowiedział we wtorek, że przygotowane zostały rozwiązanie ustawowe zakładające, że spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe będą w całości objęte taryfami na gaz, a lokale użytkowe będą z nich wyłączane. Jak mówił, rozwiązanie polega na tym, że spółdzielnie i wspólnoty zostaną co do zasady uznane za zbiory lokali mieszkalnych i w związku z tym automatycznie zostaną objęte taryfami na gaz. Obowiązek zgłaszania w celu wyłączenia spod taryfy będzie dotyczył lokali użytkowych, sklepów itp. - wyjaśnił.