Szefowa MSW Nancy Faeser (SPD) powtarza, że Niemcy nie mają do czynienia z poważnym kryzysem migracyjnym. Nie zgadzają się z tym lokalni politycy, którzy na co dzień zmagają się w swoich powiatach z problemami, jakie przynosi ze sobą niekontrolowana imigracja. "Kraj jest przytłoczony migracją, a rząd federalny nas zawodzi!" – alarmuje na łamach „Bild” czterech starostów powiatów z różnych regionów Niemiec.

"Pani minister spraw wewnętrznych Faeser może przyjechać do nas na staż, wtedy przekona się, co się tu naprawdę dzieje" – stwierdził starosta Stefan Frey (CSU) z dystryktu Starnberg w Bawarii. Jak dodał, w jego okręgu jest obecnie "więcej uchodźców, niż w 2015 roku", każdego dnia przybywają nowe osoby, a miejsc noclegowych brakuje.

W przeciwieństwie do innych starostów, Frey nie chce lokować ludzi w salach gimnastycznych szkół, aby "nie zakłócać spokoju społecznego". "Wyrozumiałość mieszkańców maleje" – wyjaśnił, dodając że "jest duża różnica między uchodźcami wojennymi z Ukrainy, a ludźmi z innych krajów". "Mieszkańcy powiatu przyjęli prywatnie 1500 Ukraińców, ale ich drzwi są zamknięte dla uchodźców z Afganistanu, Syrii czy Afryki" – tłumaczył Frey, który czuje się pozbawiony pomocy przez rząd w Berlinie.

Jak dodał starosta Olaf Gericke z Warendorf w Nadrenii Północnej-Westfalii, podlegające mu 13 miast i gmin "osiąga limit". "Sytuacja jest bardzo problematyczna" – stwierdził Gericke, także podkreślając brak konkretnego wsparcia Berlina w obliczu coraz trudniejszej sytuacji. "Rząd federalny jest zbyt skupiony na misji, brakuje z jego strony praktycznej pomocy" - dodał.

Reklama

"Niekontrolowana imigracja niczemu nie służy, i na pewno nie rozwiązuje problemu braku wykwalifikowanych pracowników" – podkreślił Gericke.

Michael Geisler (CDU), starosta powiatu Szwajcaria Saksońska-Rudawy Wschodnie w Saksonii także twierdzi, że "zbliżamy się do granic możliwości".

Geisler podkreślił, że rząd federalny powinien działać w kwestii imigrantów, którym odmówiono prawa pobytu – powinni oni "wreszcie zostać deportowani". "Takich osób mamy w powiecie co najmniej 530" – zaznaczył, dodając, że problem ten pozostaje nierozwiązany od 2015 roku.

Starosta Rolf Lindemann (SPD) z powiatu Oder-Spree w Brandenburgii uważa, że jego region działa "na granicy standardów". Podkreśla, że najbardziej pomocy potrzebują obecnie uchodźcy z Ukrainy, dlatego stara się zorganizować jak najwięcej mieszkań dla Ukraińców – są to głównie kobiety z dziećmi.

"Integracja to jednak coś więcej, niż dach nad głową" — dodał Lindemann, informując, że są problemy ze szkołami dla dzieci, przeciążoną służbą zdrowia czy urzędami pracy. Podkreślił dużą pomoc ze strony mieszkańców, którzy przyjęli prawie 2 tys. Ukraińców.

Lindemann liczy na konkretne działania ze strony polityków w Berlinie i oczekuje, że "ci, którzy nie mają powodów do pozostania, zostaną szybko odesłani do swoich krajów", a to wymaga zmian i skrócenia procedur biurokratycznych.

mszu/ adj/