W ubiegłym tygodniu wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski ogłosił, że resort analizuje stworzenie modelu finansowania inwestycji w infrastrukturę cyfrową oraz rozwój kompetencji cyberbezpieczeństwa, którego jednym z elementów jest wprowadzenie podatku cyfrowego. Natomiast premier Donald Tusk powiedział, że "może nałożymy nowe podatki na big techy, a może nie nałożymy" i dodał, że "na razie" w rządzie nie ma prac w tej sprawie. "Zgodnie z panującą dzisiaj modą, mogę powiedzieć, że zobaczymy" - skwitował szef rządu.

Podatek cyfrowy ukierunkowany na gigantów technologicznych

Prof. Piech, ekspert w dziedzinie rynków finansowych, wykładowca Uczelni Łazarskiego zwrócił uwagę w rozmowie z PAP, że podatek cyfrowy to forma opodatkowania przychodów generowanych przez duże firmy technologiczne, głównie w zakresie tzw. usług cyfrowych, np. reklamy internetowej, pośrednictwa online czy sprzedaży danych użytkowników. Wyjaśnił, że celem takiego podatku jest zapewnienie, by globalne korporacje (np. Google, Meta, Amazon), płaciły podatki w krajach, gdzie osiągają zyski, a nie tylko tam, gdzie mają siedziby.

"Dotychczasowy sposób opodatkowania ich bardzo często pozwala tym firmom na niepłacenie jakichkolwiek podatków osiąganych z krajów, z których mają przychody" - zauważył.

Polska ma 90 umów o unikaniu podwójnego opodatkowania

Adwokat w zespole Doradztwa Podatkowego CMS Piotr Nowicki podkreślił, że w każdym kraju obowiązuje opodatkowanie rezydentów, czyli każdego podmiotu, który ma siedzibę w danym państwie, ale może uzyskiwać dochody poza granicami, a także nierezydentów, czyli podmiotów, które uzyskują dochody w danym kraju, bo np. mają tu fabryki czy biura, ale ich główna działalność nie wiąże się z tym państwem. Dodał, że w związku z tym istnieje międzynarodowy system unikania podwójnego opodatkowania, w ramach którego Polska ma podpisanych około 90 umów.

"Te umowy były tworzone wiele lat temu i nie przystają do czasów internetu. Dotyczą głównie fizycznych aspektów, jak np. budynki, i nie obejmują opodatkowaniem np. platform internetowych" - podkreślił. Jak wskazał, firmy, które posiadają w Polsce przedstawicielstwo, często zakładają spółki-córki. I w ramach tych spółek płacą w Polsce podatki, np. PIT i CIT, np. w związku z wynajmem biura czy zatrudnieniem pracowników.

Ich główna działalność, taka jak prowadzenie platformy sprzedażowej czy społecznościowej, nie jest jednak w Polsce opodatkowana - zaznaczył adwokat.

Podatek cyfrowy w Europie – jakie stawki?

Część krajów wprowadziła podatek cyfrowy - przypomniał prof. Piech. I podał, że jego stawki w Europie wahają się od 2 proc. w Wielkiej Brytanii do 7,5 proc. w Turcji i na Węgrzech, przy czym najczęściej wynoszą 3 proc. - we Francji, Włoszech czy w Hiszpanii. Wyjaśnił, że podatek dotyczy firm o wysokich przychodach globalnych, zwykle przekraczających 750 mln euro rocznie, z określonym progiem krajowym.

Jak powiedział, wpływy z tego podatku różnią się w zależności od wielkości rynku i sięgają od kilkudziesięciu milionów euro rocznie w "mniejszych" krajach, jak Austria (ok. 80 mln euro w 2023 r.), do kilkuset milionów w "większych", jak Francja (ok. 600 mln euro w 2022 r.) czy Wielka Brytania (ok. 600 mln euro w 2023 r.).

Które kraje UE unikają podatku cyfrowego?

Nie wszystkie kraje UE zdecydowały się na wprowadzenie podatku cyfrowego - nie zrobiły tego np. Niemcy, Irlandia, Luksemburg, Holandia czy Szwecja - podkreślił prof. Piech. Dodał, że powody są zróżnicowane: niektóre kraje obawiają się odwetu handlowego ze strony USA, a inne słyną z niskich podatków dla firm zagranicznych, co według eksperta wzmacnia konkurencyjność tych krajów.

Jego zdaniem konsekwencje podatku cyfrowego są "wielowymiarowe". Wskazał, że z perspektywy budżetowej zwiększa on dochody państwa, choć często poniżej oczekiwań. Przytoczył raport OECD z 2023 r., z którego wynika, że od 60 do 80 proc. kosztów podatku jest przerzucanych na reklamodawców i konsumentów.

W efekcie ceny usług cyfrowych rosną, szczególnie produktów online i usług streamingowych - zaznaczył prof. Piech. Jako przykład podał Francję, gdzie ceny reklamy wzrosły o 2-3 proc., oraz Hiszpanii (wzrost o 0,5-1 proc. w e-commerce). Powołując się na analizę Uniwersytetu w Mediolanie zwrócił uwagę, że wyższe koszty reklamy obniżają konkurencyjność małych i średnich firm. "Do tego dochodzą napięcia geopolityczne, np. cła odwetowe - podkreślił.

Prezes Związku Cyfrowa Polska Michał Kanownik wyraził w rozmowie z PAP nadzieję, że resort cyfryzacji dojdzie do konkluzji, iż podatek cyfrowy nie jest "najlepszym rozwiązaniem dla polskiego rynku giełdowego".

"Cieszy mnie podejście premiera Gawkowskiego do podatku - to, że rozpoczął bardzo wnikliwe i dogłębne konsultacje rynkowe, zanim pokaże konkretną propozycję" - powiedział. Według Kanownika "nieprzemyślane" regulacje mogą spowodować ograniczanie dostępu firm europejskich do najnowszych produktów cyfrowych globalnych graczy, a także sprawić, że koszty podatku cyfrowego poniosą małe i średnie przedsiębiorstwa.

Podatek cyfrowy jako nowe źródło finansowania budżetu UE i PiS

W lutym 2018 r. ówczesny premier Mateusz Morawiecki w Brukseli mówił, że pieniądze z podatków od big techów mogłyby być nowym źródłem finansowania unijnego budżetu. Blisko rok później pomysł wprowadzenia w Polsce podatku cyfrowego znalazł się w tzw. piątce PiS, czyli planie wprowadzenia projektów socjalnych i rozwojowych. Posłowie PiS wskazywali, że "piątka" miałaby kosztować 42 mld zł, z czego miliard miałby pochodzić z "opodatkowania cyfrowych gigantów". Według planu większy podatek miałyby zapłacić firmy, które generują zyski z reklam w internecie, np. Google, Facebook; serwisy VOD, m.in. Max i Netflix; a także platformy streamingu muzycznego, takie jak Spotify czy Tidal.

Plany te przerwała wizyta w Polsce ówczesnego wiceprezydenta USA Mike’a Pence'a na początku września 2019 r. Podczas konferencji przekazał on, że "Stany Zjednoczone wyrażają głęboką wdzięczność z powodu odrzucenie przez was propozycji podatku od usług cyfrowych, który utrudniły wymianę handlową pomiędzy naszymi krajami".

Nad podatkiem cyfrowym pracowała też Komisja Europejska. Jej inicjatywa z 2018 r. nazwana GAFA (skrót od Google, Amazon, Facebook, Apple) zakładała, że nowym podatkiem obciążone byłyby wyłącznie największe przedsiębiorstwa (ok. 160 firm), które w skali globalnej osiągały łączne roczne przychody w wysokości 750 mln euro, a w skali UE – 50 mln euro; podatek miał wynosić 3 proc. przychodu przedsiębiorstwa. Szacunki Brukseli wskazywały, że miałby on przynieść państwom członkowskim wpływy w wysokości 5 mld euro rocznie. Ministrowie finansów państw UE nie porozumieli się jednak w tej sprawie.

W połowie 2019 r. Francja jako pierwszy kraj w Europie przyjęła 3-proc. podatek cyfrowy od big techów. Skonstruowany został tak, że są spod niego wyłączone niemal wszystkie francuskie firmy technologiczne. Warunkiem jest globalny przychód w wysokości 750 mln euro, z czego 25 mln ma pochodzić z Francji. W 2019 r. prezydent USA Donald Trump nazwał francuski podatek "głupotą" prezydenta Emmanuela Macrona i przekazał, że odpowie na niego m.in. wprowadzeniem wyższych ceł na francuskie wina. Przeciwko decyzji protestowali przedstawiciele big techów, w tym m.in. Google’a, Facebooka, Amazona, Intela, eBay’a czy Netflixa. Francja nie wycofała się jednak z podatku cyfrowego, a podobne decyzje zapowiedziały inne europejskie państwa.

Podatek cyfrowy oparty na reklamach i inwigilacji użytkowników

W 2020 r. Fundacja Instrat opublikowała propozycję podatku cyfrowego. Opiera się ona na opodatkowaniu profilowanych reklam, które według głównego autora koncepcji Jana Oleszczuka-Zygmuntowskiego, współprzewodniczącego Polskiej Sieci Ekonomii, bazują na "nielegalnym" zbieraniu danych o użytkownikach oraz na ich "inwigilacji". Na podstawie propozycji Fundacji Instrat klub Lewicy przygotował ustawę o podatku cyfrowym i złożył ją w Sejmie w 2020 r. "Ówczesny marszałek z Prawa i Sprawiedliwości ją jednak zamroził i nigdy nie została poddana dyskusji" - wskazał Jana Oleszczuk-Zygmuntowski w rozmowie z PAP.

Gawkowski zapowiada propozycję podatku cyfrowego

Wicepremier Gawkowski zapowiedział, że resort przedstawi propozycję ws. podatku cyfrowego za kilka miesięcy. Natomiast minister finansów Andrzej Domański podkreślił, że politykę podatkową kształtuje Ministerstwo Finansów, a resort ten nie pracuje obecnie nad podatkiem cyfrowym.

Domański przypomniał, że obecnie trwają negocjacje wśród państw OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju - PAP) dotyczące m.in. podatku cyfrowego. Państwa, które które wprowadziły ten podatek, zrobiły to, zanim ustalano, że dopóki trwają negocjacje, kraje OECD nie ustanowią nowych podatków cyfrowych - wskazał szef MF. Dodał, że obecne stanowisko "chociażby" administracji amerykańskiej sprawia, że negocjacje te "być może niedługo się zakończą" i wtedy "pole do dyskusji o nowych podatkach, w tym podatku cyfrowym, będzie otwarte".

Monika Blandyna Lewkowicz (PAP)