Decyzja Trumpa o cłach

Amerykański prezydent Donald Trump podpisał w środę rozporządzenie nakładające "cła wzajemne" o stawce co najmniej 10 proc. na towary importowane z zagranicy, a w przypadku Unii Europejskiej - 20 proc. Trump określił je mianem "deklaracji niepodległości gospodarczej" Ameryki i "dniem wyzwolenia". W czwartek weszło zaś w życie 25-procentowe cło na importowane do USA samochody i lekkie ciężarówki. Z cła częściowo wyłączone są auta z Meksyku i Kanady, zaś podatek od importu części samochodowych i komputerów ma zostać wdrożony 3 maja.

"Szok dla amerykańskiej gospodarki"

W ocenie Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) zmiana polityki handlowej będzie szokiem dla amerykańskiej gospodarki. "Doprowadzi do wzrostu inflacji, a być może nawet do kryzysu gospodarczego i recesji" - zauważył instytut. Według niego władze USA mogły wyjść z założenia, że wzrost ceł importowych o 1 proc. spowoduje spadek importu o 2 proc. i ustanowiły cła na poziomie, który - gdyby relacja ta zaszła - mógłby doprowadzić do zbilansowania się amerykańskiego handlu zagranicznego. "Nie wzięto jednak pod uwagę szerszego kontekstu, np. różnic w konkurencyjności gospodarek czy ich specjalizacji, więc efekt ten raczej nie wystąpi, gdyż prawidłowość ta nie ma charakteru mechanicznego, a faktyczne konsekwencje będą nieprzewidywalne" - podkreślił.

Trump chce odbudować przemysł, ale czy to mu się uda?

Eksperci PISM zwrócili uwagę, że szybkie wystąpienie pozytywnych skutków ceł, takich jak odbudowa przemysłu, przywrócenie miejsc pracy, a także powiększenia wpływów z ceł jest "mało realne". "Koszty pracy w USA pozostają kilkukrotnie wyższe niż w krajach rozwijających się – różnica między USA a ChRL jest zapewne co najmniej czterokrotna" - podkreślili. Dodali, że przedsiębiorstwa potrzebowałyby czasu na dokonanie inwestycji, a rynek pracy - na adaptację i zapewnienie pracowników. Ponadto - w jego ocenie - dochody z ceł są niewielką kategorią wpływów do budżetu (obecnie ok. 1,9 proc. ogółu). "Nawet jeśli wzrosną, jest mało prawdopodobne, by pozwoliły na szerszą reorganizację fiskalną" - stwierdzili.

Zaznaczyli, że wprowadzenie wysokich taryf spowoduje szok w amerykańskiej gospodarce i negatywne reakcje przedsiębiorców, np. w postaci spadków na giełdzie. "Niemal pewny jest wzrost inflacji ze względu na podwyżkę kosztów produktów importowanych" - zauważyli. Odpowiedź partnerów handlowych USA - według eksperta - może pogłębić złe skutki taryfy i ograniczyć dostęp amerykańskich producentów do zagranicznych rynków zbytu. Jak wskazali, może to prowadzić do "wzrostu bezrobocia i kryzysu gospodarczego". Z kolei niepewność gospodarcza "przyczyni się do spadku konsumpcji, co utrudni amerykańskim przedsiębiorstwom sprzedaż swoich produktów na rynku krajowym".

Rekordowo wysokie ryzyko recesji

Według instytutu Stany Zjednoczone "stoją obecnie przed rekordowo wysokim ryzykiem recesji". PISM przypomniał, że Goldman Sachs prawdopodobieństwo to ocenił na 35 proc. Dodał, że nałożenie ceł nie jest końcem zmian polityki USA. "Po analizie skutków podniesienia ceł USA mogą przystąpić do negocjacji z partnerami, w tym z UE" - stwierdził. Zagrożeniem dla wspólnoty będzie "będzie rozgrywanie przez stronę amerykańską różnic interesów między państwami członkowskimi w zakresie gospodarki i bezpieczeństwa".

Deregulacja i obniżka podatków

"Działania w sferze handlu zagranicznego będą też zapewne uzupełniane rozwiązaniami wewnętrznymi. Władze USA zapowiadały deregulację i obniżanie podatków, co miałoby się przyczynić do utworzenia nowych miejsc pracy w przemyśle" - zauważył instytut. Dodał, że mimo deklarowanego "konserwatyzmu fiskalnego" Trump być może będzie musiał rozważyć wprowadzenie programów pomocy publicznej, aby stymulować gospodarkę.

Administracja Trumpa może też - według ekspertów - podejmować działania w zakresie polityki walutowej, gdyż otoczenie prezydenta USA "wielokrotnie podnosiło, że wysoki kurs dolara jest niekorzystny dla amerykańskiego eksportu". "Władze amerykańskie nie określiły jeszcze szczegółów swojego podejścia do tej kwestii, ale podkreślają, że dolar ma pozostać główną walutą globalną" - zauważyli. Zaznaczyli, że "polityczna ingerencja w kurs dolara utrudni utrzymanie tego statusu".

Wysoka niepewność handlowa

PISM zwrócił uwagę, że największym problemem dla unijnych przedsiębiorców handlujących z USA będzie niepewność dalszych stosunków handlowych. "Jeśli cła zostaną utrzymane, przedsiębiorcy w USA rozpoczną reorientację swoich łańcuchów dostaw. Spowoduje to spadek zainteresowania produktami importowanymi z UE (zwłaszcza samochodami i produktami przemysłu chemicznego czy maszynowego)" - ocenił. Dodał, że będzie to problematyczne dla Niemiec, które są największym unijnym eksporterem do USA.

Według instytutu Polska zostanie dotknięta skutkami ceł głównie pośrednio, ze względu na obecność polskich firm w łańcuchach dostaw producentów niemieckich. "Dotyczyć to będzie przede wszystkim przedsiębiorstw produkcyjnych z sektora maszyn przemysłowych oraz samochodów i części samochodowych" - podkreślił. Zauważył, że wczesne reakcje unijnych przywódców, w tym przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, wskazują, iż "bardzo prawdopodobne jest nałożenie przez Unię ceł odwetowych". "Cła odwetowe doprowadzą zaś do podwyższenia ceł amerykańskich, a w efekcie – eskalacji napięć" - zaznaczył PISM. (PAP)