Ubiegłoroczne – imponujące – zakupy złota, prowadzone przez Narodowy Bank Polski, a także zapowiedzi prof. Adama Glapińskiego, prezesa polskiego banku centralnego, mogą skłaniać do pytania czy warto inwestować w złoto, a tym bardziej czy jest to potrzebne.

Polska w ścisłej czołówce

Prezes NBP, podczas styczniowej konferencji prasowej, poświęconej omówieniu sytuacji ekonomicznej w Polsce, zdradził, że w 2023 r. bank centralny zasilił zasoby złota o 130 ton. I bez wątpienia można to uznać za imponujący wynik, jeśli dołożymy do tego informację, że w 2023 r. – według Światowej Rady ds. Złota – Polska znalazła się na drugim miejscu pod względem zakupu tego kruszcu na świecie. Wyprzedziły nas jedynie Chiny. Z zapowiedzi prezesa polskiego banku centralnego wynika także, że jego zamierzeniem jest osiągnięcie 20 proc. udziału złota w rezerwach walutowych. Obecnie, jak wynika z informacji NBP, polskie rezerwy złota wynoszą 358,7 ton, co szacowane jest na poziomie ok. 13 proc. Do zakładanych 20 proc. jeszcze trochę brakuje. W 2023 r. kontynuowaliśmy zakupy złota i powiększyliśmy zasoby o 130 ton. To o 30 ton więcej niż zastałem w skarbcu NBP siedem lat temu” – mówił szef NBP. Jak stwierdził: „zarekomendowałem zarządowi, a ten podjął decyzję, że powinniśmy zmierzać do sytuacji, w której złoto będzie stanowić ok. 20 proc. rezerw dewizowych. Kraje bogate, kraje bezpieczne, mają ok. 20 proc. rezerw walutowych w złocie i my też powinniśmy tyle mieć”.

Reklama

Biorąc pod uwagę 50 krajów (o największych rezerwach złota) i odnosząc to do całości rezerw, na co wskazują analitycy, to średnia wynosi ok. 23 proc., czyli sięga powyżej zamierzeń NBP. Jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie banki centralne, to z obliczeń wynika, że udział złota w wielkości rezerw waha się w granicach 15 proc. Jak ocenia Michał Tekliński, dyrektor ds. rynków międzynarodowych w Grupie Goldenmark, bez względu na to, co się dzieje w krótkim terminie, banki centralne utrzymują znaczący popyt na kruszec. Według danych Światowej Rady ds. Złota, w 2023 r. wielkość jego zakupów wyniosła 1037 ton, czyli znalazła się tuż poniżej rekordu ustanowionego w 2022 r., a wynoszącego 1,082 tony.

Rola złota dla banków centralnych

Działalność banków centralnych łączona jest przede wszystkim z polityką pieniężną. Ale mają one także inne ważne zadanie, ich rolą jest bowiem utrzymywanie również rezerw dewizowych i zarządzanie nimi. Złoto stanowi wyjątkowe zabezpieczenie finansowe państwa. Dlatego też banki centralne kupują złoto i je przechowują. Nie jest ono bowiem obłożone ryzykiem kredytowym i stanowi zabezpieczenie na wypadek kryzysu, a jednocześnie pozwala na szybkie reagowanie w sytuacji, gdy takowy się pojawi. Co ważne, wartość złota nie spada w wyniku źle prowadzonej polityki pieniężnej lub polityki fiskalnej państwa. Te powody pokazują, że jest najlepszym zabezpieczeniem finansowym.

Stanowi bezpieczną inwestycję, bowiem zazwyczaj jego wartość wzrasta w momentach podwyższonego ryzyka, pojawienia się jakichkolwiek zawirowań politycznych lub finansowych, o które w obecnych czasach nietrudno. Prezes NBP w wywiadzie udzielonym w 2021 r. dla cfi.co (londyński magazyn Capital Finance International) przedstawił powody decydujące o powiększaniu przez banki centralne zapasów złota. Powiedział wtedy, że: „NBP jako publiczny inwestor różni się od typowego podmiotu zarządzającego aktywami tym, że utrzymuje szeroki portfel inwestycyjny, przywiązując największą wagę nie do maksymalizacji zysków, lecz do zachowania płynności i bezpieczeństwa posiadanych aktywów. Zasada jest prosta: jeżeli rezerwy walutowe nie zostaną wykorzystane do przeciwdziałania nadzwyczajnym zagrożeniom dla stabilności finansowej lub bilansu płatniczego, należy je przechować, a najlepiej pomnożyć i przekazać kolejnym pokoleniom. Przy tak ściśle określonym mandacie inwestycyjnym prawdopodobnie nie zaskoczy nas fakt, że NBP uważa złoto za szczególnie istotny element swoich oficjalnych aktywów rezerwowych. Cechy złota sprawiają, że kruszec ten bardzo dobrze wpisuje się w ostrożnościową funkcję utrzymywania rezerw walutowych i gromadzenia kapitału w długiej perspektywie, przetrzymania okresów stresu i stawienia czoła zmiennym warunkom rynkowym”.

Optymistyczne prognozy

W najnowszej analizie Goldman Sachs można przeczytać, że fundamenty dla złota są wciąż wspierane przez zakupy banków centralnych, m.in. z powodu wysokich napięć geopolitycznych. Popyt na ten kruszec utrzymuje się na wysokim poziomie, który napędza silny popyt detaliczny na rynkach wschodzących. Jak oceniają eksperci Goldman Sachs, są to kluczowe czynniki wspierające ceny złota. W przedstawionej analizie podkreślają, że „można się spodziewać, iż zakupy banków centralnych pozostaną silne ze względu na dywersyfikację rezerw przez kraje z rynków wschodzących i podwyższone napięcia geopolityczne. W tym kontekście, pozostajemy optymistyczni w odniesieniu do złota z naszym 12-miesięcznym celem na poziomie 2175 dol./toz (toz – uncja trojańska, wynosząca ok. 31,1 gramów, międzynarodowy standard dla podawania wagi metali szlachetnych), co implikuje 6 proc. zwrot z ceny spot”. Czynnikami budzącymi największą niepewność, wskazanymi przez analityków są: pandemia COVID-19, konflikt zbrojny w Ukrainie wywołany przez Rosję i wojna Izraela z Hamasem. To one napędzały zakupy złota przez banki centralne. W latach 2022–2023 – jak przypominają eksperci Goldan Sachs – popyt ze strony banków centralnych wzrósł do średnio 1060 ton (w porównaniu z 509 tonami w latach 2016–2019) i był „napędzany przez stałą zmianę w składzie rezerw Chin z dala od dolara i zarządzaniem rezerwami w takich krajach, jak Polska”. Dodają również, iż „oczekujemy, że popyt na obligacje skarbowe rynków wschodzących utrzyma się na wysokim poziomie w 2024 r., ponieważ wciąż jest miejsce na dywersyfikację rezerw (w porównaniu z krajami rozwiniętymi), zwłaszcza przy podwyższonych napięciach geopolitycznych”.

Warto również wspomnieć, że cena złota w 2023 r. przekroczyła 2000 dol. za uncję i kruszec ten systematycznie zyskuje na wartości. W ostatnich trzech latach złoto, wyceniane w dolarach amerykańskich, podrożało o około 13 proc. Analitycy spodziewają się, że w 2024 r. jego cena będzie rosła (np. według części ekspertów przekroczy w 2024 r. poziom 2200 dol.).

Robert Bombała
ikona lupy />
Obserwator Finansowy - otwarta licencja / obserwatorfinansowy.pl