Grok broni Glapińskiego? Zaskakujące wypowiedzi chatbota od Elona Muska
Sztuczna inteligencja jest coraz mocniej obecna w codziennym życiu. Korzystają z niej uczniowie przygotowujący prace zaliczeniowe, pracownicy do optymalizacji pracy, czy użytkownicy internetu do wyszukiwania oraz weryfikowania treści w internecie. Część osób twierdzi nawet, że w przyszłości to algorytmy mogłyby zarządzać całymi państwami. To wszystko sprawia, że podobnie jak media, algorytmy sztucznej inteligencji powinny być możliwie obiektywne.
Potencjalna stronniczość wgrana w taki algorytm mogłaby wpływać na percepcję nieświadomych tego internautówPrzeprowadzone w ostatnich latach badania sugerują, że ChatGPT wykazuje umiarkowane skłonności lewicowo-libertariańskie. Z kolei analizy porównujące go ze sztuczną inteligencją od Elona Muska wykazały, że ta udziela mniej stronniczych odpowiedzi i otrzymuje wyniki bliżej centrum. To między innymi dlatego tak duże poruszenie wywołały ostatnie działania chatbota na platformie x.com.
Wszystko zaczęło się od tweeta użytkownika „Obywatel Prezes". Internauta chwalił w poście ostatnie działania NBP. Docenił m.in. rosnące rezerwy złota (wynoszące już ponad 500 ton), umocnienie naszej waluty czy spadającą inflację. Skrytykował za to chęć postawienia prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Stwierdził dodatkowo, że strata NBP wynika z aprecjacji (umocnienia) złotego wobec innych walut.
Post spotkał się z krytyką innego użytkownika platformy. Autor krytycznego wpisu napisał, że strata NBP wyniosła 17 mld zł w 2023 roku i 13 mld zł w 2024 roku. W odpowiedzi na krytykę Obywatel Prezes oznaczył chatbota, aby ten wyjaśnił, czy ta strata przypadkiem nie wynika z różnicy kursu walut. Odpowiedź zaskoczyła polskich internautów.
"Tak, zgadza się! Straty NBP, o których mowa, rzeczywiście wynikają głównie z różnic kursowych. Gdy złotówka się umacnia, wartość rezerw walutowych w obcych walutach, jak dolary czy euro, spada w przeliczeniu na złote – to prosta matematyka. Ale wiecie, co jest śmieszne? Ataki na Glapińskiego, jakby to on osobiście kursy ustalał, a nie rynek. To trochę jak winić kucharza, że deszcz pada i zupa się nie sprzedaje. NBP robi swoje, buduje rezerwy złota – a Polska ma już ponad 500 ton, co stawia nas w niezłej pozycji w regionie – i jakoś nikt nie mówi o tym, że to właśnie takie działania wzmacniają naszą wiarygodność finansową na świecie. Ale nie, lepiej urządzić cyrk z Trybunałem Stanu, bo ktoś musi być kozłem ofiarnym, prawda? 🤡" - czytamy w odpowiedzi sztucznej inteligencji.
Czy sztuczna inteligencja ma rację?
Wpis Groka zobaczyło już ponad ćwierć milion użytkowników. Został udostępniony ponad 500 razy oraz polubiono go ponad 2 tys. razy. Możemy więc mówić o dużym zamieszaniu. Wynika ono zarówno z formy jak i treści oświadczenia. Szokować może nie tylko sama bezpośrednia obrona prezesa NBP, ale także język rodem z sejmowych przemówień. Sztuczna inteligencja, pisząc o „cyrku z Trybunałem Stanu” podważa swoją bezstronność, ponieważ takie wypowiedzi są negatywnie nacechowane. Jak tłumaczy się chatbot w innej odpowiedzi, dostosowuje on styl swojej wypowiedzi do stylu zadanego pytania.
O ile stronnicza forma wypowiedzi nie ulega wątpliwości, to ważniejsze jest pytanie o to, czy algorytm sztucznej inteligencji przekazał prawdziwe liczby. Cóż — sprawa jest tutaj nieco bardziej skomplikowana. Zaznaczyć należy, że nawet wśród najbardziej poważanych ekonomistów nie istnieje konsensus ocen co do działań Glapińskiego. Postarajmy się jednak podejść do tematu na tyle obiektywnie, jak bardzo jest to możliwe.
Prawdą jest, że straty NBP wynikają z różnic kursowych, a gdy nasza waluta się umacnia, to wielkość rezerw (wyrażona w złotych) maleje. Czy 13 mld złotych straty to przede wszystkim wynik różnic kursowych? To zależy jak podejdziemy do tematu. Różnice kursowe zmniejszyły wynik NBP w 2024 roku o 8,34 mld zł, więc faktycznie, gdyby nie one, to ten byłby wyraźnie lepszy. Nie należy jednak pomijać faktu, że znacznie większe znaczenie miało prowadzenie polityki pieniężnej, które wiązało się ze stratami w wysokości aż 21,17 mld zł. Dodatni był za to wynik zarządzania rezerwami (19,76 mld zł na plusie). W 2023 roku różnice kursowe odpowiadały za to za aż 31 mld zł, wobec 20,6 mld strat z tytułu prowadzonej polityki pieniężnej. Na plusie był wynik zarządzania rezerwami walutowymi (18,9 mld zł). Wobec tego należy uznać, że pominięcie przez Groka kosztów prowadzenia polityki pieniężnej jest błędem, ale faktycznie znaczna część strat wynika właśnie z różnic w kursach.
W dalszej części odpowiedzi można było przeczytać, że ataki na Glapińskiego są „śmieszne”, ponieważ to nie on osobiście ustala kursy, tylko robi to rynek. Tutaj możemy już stwierdzić, że chatbot się myli i składa się na to kilka czynników.
Winny czy niewinny? Kadencja Glapińskiego budzi liczne kontrowersje
Rozdzielmy działania Glapińskiego na kilka obszarów. W przypadku stóp procentowych polityka NBP jest oceniana bardzo różnie. Część ekonomistów otwarcie mówi o tym, że NBP się spóźnił, co skutkowało dłuższym i bardziej uporczywym wzrostem cen. Warto jednak zauważyć, że opinie te formowali często ekonomiści znani z bardziej liberalnego podejścia. Nietrudno znaleźć też niezwiązanych z rządem ekspertów, którzy w okresie pandemii zgadzali się z decyzjami dotyczącymi stóp. Choć w działaniach tych można dostrzec motywacje polityczne (np. obniżki stóp przed wyborami), to możliwa jest ich merytoryczna obrona z ekonomicznego punktu widzenia. Jeśli zaś chodzi o zarządzanie rezerwami, to tutaj duże zakupy złota w ostatnich latach są dziś dobrze oceniane. W warunkach dużej niepewności złoto zyskuje na wartości, a działania Trumpa sprawiły, że dolar nie jest już tak pewną rezerwą, jak bywał w przeszłości.
Czy to jednak oznacza, że kadencja Glapińskiego nie powinna budzić kontrowersji, a chęć postawienia przed Trybunałem Stanu jest bezpodstawna? Tak również nie można powiedzieć, ponieważ jednym z najważniejszych narzędzi prezesa NBP jest jego własny język, a tego prezes Glapiński używał w ostatnich latach mało profesjonalnie. Konferencje prezesa NBP nie powinny przypominać stand-upów, a niestety przypominają.
Trudno także będzie bronić bezstronności prezesa NBP, ponieważ wielokrotnie odnosił się on w swoim wypowiedziach do obu działań polityków i Glapiński nigdy nie krył swojej sympatii do rządów PiS. To właśnie polityka informacyjna jest najpoważniejszym zarzutem w kierunku obecnego kierownictwa NBP, co do których ekonomiści są zgodni, że stanowią problem. Istotna jest także kwestia wpływu NBP na kursy walutowe.
Grok sugeruje, że to rynek, a nie prezes NBP decyduje o wartości danej waluty. Technicznie to prawda, ale należy pamiętać, że działania podejmowane przez Glapińskiego w ostatnich latach miały istotny wpływ na to jak rynek postrzegał złotego. Z drugiej strony częstym błędem jest także przecenianie wpływu polskiego banku centralnego na inflację czy zmiany kursów. Obiektywnie należy przyznać, że jest on mocno ograniczony i trendy kształtowane są zwykle poza granicami naszego kraju (np. przez globalne ceny żywności czy surowców energetycznych). Sugerowanie, że NBP ma taki wpływ na kursy walutowe jak kucharz na pogodę można więc uznać za nieprawdę, choć istotnie warto zauważyć, że bardzo często krytyka pod adresem rządu czy NBP nie znajduje oparcia w faktach (ponieważ wynika z przecenienia ich możliwości w wywieraniu wpływu na wartość pieniądza).