Około 40 proc. ludności naszego kraju to mieszkańcy wsi. Ich odsetek wśród zarejestrowanych bezrobotnych jest jednak znacznie większy. W końcu ubiegłego roku wyniósł 46,2 proc. i był o 0,6 pkt proc. większy niż w analogicznym okresie poprzedniego roku – wynika z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
To oznacza, że liczba zarejestrowanych bezrobotnych kurczyła się na wsi wolniej niż w miastach. Potwierdza to statystyka. Według niej w końcu grudnia w urzędach pracy zarejestrowanych było 447,7 tys. bezrobotnych mieszkańców wsi – o 9,2 proc. mniej niż przed rokiem. Natomiast liczba zarejestrowanych osób bez zajęcia w miastach zmniejszyła się w tym czasie o 11,5 proc.
Dane te nie odzwierciedlają jednak w pełni sytuacji na rynku pracy. Zgodnie z przepisami właściciele lub posiadacze nieruchomości rolnej o powierzchni użytków rolnych przekraczających 2 ha przeliczeniowe nie mogą zarejestrować się jako osoby bezrobotne. Dlatego wśród bezrobotnych mieszkających na wsi w końcu grudnia było zaledwie 28,8 tys. osób posiadających gospodarstwo rolne. Ci, którzy nie mogli się zarejestrować, tworzą bezrobocie ukryte w rolnictwie.
– Według moich szacunków bezrobocie ukryte w rolnictwie obejmowało w końcu ubiegłego roku ok. 460 tys. osób. Ich liczba zmniejszyła się tylko o ok. 6 proc. w porównaniu z 2016 r. – mówi dr Bożena Karwat-Woźniak z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Jej zdaniem ten stosunkowo mały spadek wynika przede wszystkim z tego, że wśród osób tkwiących w bezrobociu ukrytym w rolnictwie dominują osoby po 44. roku życia, które trudno aktywizować zawodowo na pozarolniczym rynku pracy. – A w związku ze zwiększającą się mechanizacją coraz mniej jest pracy w małych gospodarstwach rolnych – podkreśla dr Karwat-Woźniak.
Reklama
Na trudniejszą sytuację na wsi wskazują także Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności prowadzone przez GUS, które uwzględniają szarą strefę gospodarki. Bo według nich stopa bezrobocia w miastach wyniosła w IV kw. ubiegłego roku 3,5 proc., a na wsi 4,2 proc. Jednak również te szacunki nie pokazują pełnej sytuacji na rynku pracy, ponieważ w tym badaniu za pracujące uznaje się osoby, które przepracowały tylko godzinę w tygodniu. W tej sytuacji nie obejmują one w całości zbędnej siły roboczej w gospodarstwach rolnych. Bo bezrobotni, którzy w nich przebywają, z braku innych zajęć uczestniczą np. w pracach polowych.

>>> Czytaj też: Dlaczego Polacy za takie same wycieczki promowe płacą znacznie więcej niż Szwedzi?