Z Mariuszem Krasoniem rozmawia Piotr Szymaniak
Co z tą prokuraturą?

No cóż, prokuratura nie działa tak, jak powinna. Postępowania trwają dłużej, jej funkcjonowanie i sposób organizacji pracy są negatywnie odbierane przez społeczeństwo – o czym dowiadujemy się w czasie licznych spotkań z obywatelami. I po przeprowadzonej diagnozie stanu rzeczy uważamy, że prokuratura powinna zostać zreformowana zgodnie z przygotowanym przez Lex Super Omnia projektem ustawy. Prawdziwie zreformowana, a w zasadzie zbudowana na nowo.

Co to znaczy?
Reklama

Reforma nie może polegać wyłącznie na wymianie kadr, jak to miało miejsce w 2016 r. Prokuratura powinna w końcu stać się organem zdolnym do realizacji swoich ustawowych obowiązków.

Teraz nim nie jest?

Teraz niestety nie realizuje swoich ustawowych obowiązków w takim zakresie, w jakim powinna. Połączenie funkcji prokuratora generalnego (PG) i ministra sprawiedliwości doprowadziło do sytuacji, w której prymat mają decyzje o charakterze pozamerytorycznym. A prokuratura powinna stać na straży prawa, postępować zgodnie z obowiązującymi przepisami i kierować się interesem państwowym – a nie interesem takiej czy innej formacji politycznej.

Przez lata minister sprawiedliwości sprawował u nas funkcję prokuratora generalnego. Tylko przez moment mieliśmy instytucję niezależnego prokuratora generalnego – był to raczej wyjątek.

To prawda. Tylko proszę zwrócić uwagę, że kompetencje PG były w przeszłości zdecydowanie mniejsze niż obecnie. Dzisiaj może on w każdym momencie zaingerować w każde postępowanie – podejmować decyzje, wydawać polecenia i wymuszać ich respektowanie. W poprzednim stanie prawnym, sprzed 2010 r., takich sytuacji nie było.

Patrząc na statystyki, uderzający jest znaczny wzrost liczby postępowań długotrwałych w porównaniu do okresu sprzed reformy z 2016 r. Co więcej, w rozmowach z prokuratorami wyczuwalna jest atmosfera może nie zastraszenia, lecz marazmu, niewychylania się za wszelką cenę. Znamy przypadki ręcznego sterowania w newralgicznych sprawach. Jakie ma pan recepty na wyeliminowanie tych wszystkich patologii i mankamentów?

Po pierwsze, należy oddzielić funkcję ministra sprawiedliwości od funkcji prokuratora generalnego po to, aby prokuratura mogła w końcu zacząć realizować swoje obowiązki w sposób wolny od wpływów o charakterze politycznym. Po drugie, należy dokonać zmiany organizacji pracy prokuratury. Proszę sobie wyobrazić, że w 2015 r. było ok. 10 tys. spraw objętych nadzorem, teraz jest ich aż ok. 40 tys. Na jednego prokuratora prowadzącego postępowania przygotowawcze przypada średnio trzech nadzorców. A przecież w 2016 r. zapowiadano zlikwidowanie nadzoru służbowego. Jednak zrobiono to jedynie formalnie. De facto nadzór nie tylko pozostał, ale wręcz został zwiększony.

To co trzeba zrobić?

Aby usprawnić pracę instytucji, należy skierować więcej prokuratorów do realizacji podstawowych obowiązków: prowadzenia i kontrolowania postępowań prowadzonych przez policję i inne organy oraz reprezentowania prokuratury przed sądami, czyli wykonywania funkcji oskarżyciela publicznego. Na tym polu również nastąpiły zmiany niekorzystne z punktu widzenia ochrony interesu obywateli – prokurator jest na sali sądowej jedynie w co piątym postępowaniu. Niejednokrotnie nie ma też oskarżonego – bo nie musi tam być. Jest jego obrońca, o ile został ustanowiony. Dlatego w Polsce proces karny stał się wręcz procesem inkwizycyjnym. To sąd odczytuje akt oskarżenia, sąd przesłuchuje świadków i oskarżonego. I to sąd na koniec wydaje wyrok – zwykle bez udziału prokuratora. A tak nie powinno być. Prokuratorzy jako oskarżyciele publiczni powinni bronić przed sądami swoich aktów oskarżenia.

To dlaczego tego nie robią?

Jest to obecnie niemożliwe z powodu dużej liczby obowiązków, jakie są na nich nakładane. Mam na myśli różnego rodzaju zadania przypisywane prokuratorom, wytyczne, polecenia, zalecenia itd. W efekcie muszą wykonywać coraz więcej czynności, w tym administracyjno-urzędniczych. Prokurator, czyli wykwalifikowany profesjonalista, zajmuje się całą masą zadań, które mógłby wykonywać ktoś inny. I byłoby to tańsze dla państwa. Teraz mamy marnotrawstwo potencjału. Co więcej, wytyczne i polecenia przełożonych czy niejasny podział obowiązków rozmywają odpowiedzialność. A tak nie powinno być. Wszystko powinno być jasne i czytelne, także dla stron, aby wiedziały, kto odpowiada za wszelkie decyzje. Oczywiście prokurator powinien być przy ich podejmowaniu niezależny. Dlatego postulujemy rzeczywiste zlikwidowanie nadzoru służbowego, a nie tylko pozorne.

Zanim przejdziemy do niezależności prokuratorów, to chciałbym przypomnieć, że za rządów PO wiceminister Michał Królikowski wprowadził reformę kodeksu postępowania karnego, która została potem cofnięta przez PiS. Zakładała ona zastąpienie procesu inkwizycyjnego procesem kontradyktoryjnym, w którym rola sędziego ogranicza się do oceny argumentów i dowodów przedstawionych przez oskarżyciela i obrońcę. I to właśnie prokuratorzy byli głównym hamulcowym reformy, bo wymagałaby ona od nich większej aktywności na sali sądowej.

Zgadza się. Tylko proszę zwrócić uwagę, że tamta reforma dotyczyła wyłącznie postępowania sądowego – nie objęła etapu postępowania przygotowawczego. Bez jednoczesnej zmiany sposobu prowadzenia śledztw proces kontradyktoryjny byłby po prostu niemożliwy. Z tego wynikał opór prokuratorów. Gdyby tamtą reformę zrobiono całościowo, to ich spojrzenie na nowe zadania i obowiązki mogłoby być inne.

Cały wywiad z przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP.