Rosjanie każdego dnia zajmują w Donbasie kolejne miejscowości i już nawet ukraińskie dowództwo nie ukrywa, że sytuacja kadrowa oddziałów na linii frontu nie jest wesoła. I jak się okazuje, ktoś miał wpaść na pomysł, jak temu zaradzić.

Na froncie zabrakło ludzi. Problem na wojnie z Rosją

Do walki z Rosjanami, na pierwszą linię, prosto do okopów, wysłać miano kadrę, która szkoliła się w obsłudze broni przeciwlotniczej. I to nie byle jakiej, ale najlepszego, co do tej pory dostała Ukraina, a mianowicie amerykańskich wyrzutni patriot. Te zaskakujące wiadomości przekazał Kanał 5.

„Źródła bliskie sprawie ujawniły, że transfery odbywają się szybko — żołnierze przeszkoleni poza granicami są przekierowywani do nowych ról w ciągu kilku dni od wydania rozkazów(…). Szczegóły dotyczące ostatnich transferów pozostają niejasne. Raport Kanału 5 nie precyzuje, czy przeniesiony personel to operatorzy Patriot czy inni członkowie służb, nie można wykluczyć możliwości, że jest to personel nieoperacyjny. Powołano komisję, która ma zweryfikować te twierdzenia i ustalić ich dokładność” – analizuje doniesienia ukraińskich mediów portal Bulgarian Military.

Nawet jeśli miałoby chodzić o personel pomocniczy, to i tak eksperci dziwią się, że sięgnięto po tych ludzi, aby załatać dziury na froncie, bowiem na ich profesjonalne przeszkolenie poświęcono bardzo wiele czasu. Pierwsze grupy przyszłych ukraińskich operatorów wyrzutni Patriot do USA na szkolenia trafiły już na początku 2023 roku i specjalnie dla nich cały proces skrócono do 10 tygodni. Amerykanie, którzy swoich żołnierzy szkolą do obsługi patriotów przez rok, uznali, że w przypadku Ukraińców skrócenie procesu jest możliwe, bowiem wcześniej pracowali oni przy obsłudze rosyjskich systemów S-300. W ten sposób wyszkolono setki ukraińskich żołnierzy.

„Pojedyncza bateria Patriot, która obejmuje wyrzutnie, radar, stacje kontrolne i pojazdy wsparcia, wymaga zazwyczaj około 90 osób do skutecznego utrzymania i obsługi. Ukraiński zespół szkolony w Fort Sill składał się z 65 osób, nieco mniej niż standardowy skład, ale wystarczająco dużo do początkowego rozmieszczenia” – czytamy w publikacji.

Z lotnisk przenieśli ludzi na front

Sprawdzanie medialnych doniesień na temat czystek, do jakich miało dojść w ukraińskiej obronie przeciwlotniczej trwa, ale specjaliści zwracają uwagę, iż informacje te zbiegają się w czasie z innymi, podobnymi działaniami ukraińskiego dowództwa. To zaś, chcąc mieć na froncie jak najwięcej żołnierzy, zaczęło wysyłać tam nawet personel techniczny służący na lotniskach. Gdy w połowie stycznia żołnierze poskarżyli się, iż z lotnisk wysyłani są do okopów, ukraińskie dowództwo wyjaśniało, że „konieczne jest podejmowanie trudnych decyzji osobowych związanych z przeniesieniem części zasobów sił powietrznych do wojsk lądowych”.

Podobna sytuacja może mieć też miejsce w jednostkach obrony przeciwlotniczej, ale byłoby to o tyle dziwne, że nie ma niemalże tygodnia, aby prezydent Ukrainy nie zwracał się do państw Zachodu o dostarczanie kolejnych systemów obrony przeciwlotniczej. Te zaś niezbędne mają być do obrony ukraińskich miast przed powtarzającymi się każdego dnia rosyjskimi atakami.

„Jeśli ukraińscy specjaliści obrony powietrznej zostaną rzeczywiście oddelegowani do piechoty, będzie to sygnałem do ponownej, krytycznej oceny priorytetów wojskowych, co potencjalnie osłabi obronę Ukrainy przed zagrożeniami z powietrza” – analizuje Bulgarian Military.