Nowoczesna „Warszawianka” gotowa do misji

Okręt „Jakuck” to szósta jednostka tej klasy zbudowana dla Floty Pacyfiku. Jest cichy, uzbrojony po zęby i gotowy do działania. Projekt 636.3, znany pod nazwą kodową „Warszawianka”, to udoskonalona wersja okrętów podwodnych typu Kilo. Do tej klasy należy między innymi zbudowany w 1985 r. polski "Orzeł".

ikona lupy />
Jedyny polski okręt podwodny - ORP Orzeł (291). / Marynarka Wojenna RP / st. chor. szt. mar. Piotr Leoniak

„Jakuck” został zwodowany w październiku 2024 roku, a już w czerwcu 2025 roku formalnie przekazano go Marynarce Wojennej Rosji. Jego możliwości są imponujące: wyporność 2350 ton, maksymalna prędkość pod wodą - 20 węzłów, zasięg operacyjny do 7500 mil morskich, a załoga liczy 52 osoby. Może prowadzić działania autonomiczne przez 45 dni. Wyposażony jest w sześć wyrzutni torpedowych kalibru 533 mm oraz rakiety manewrujące „Kalibr-PŁ”, zdolne do rażenia celów lądowych na odległość setek kilometrów.

Rosja wprowadza kolejne takie jednostki w szybkim tempie – od rozpoczęcia budowy do przekazania flocie mija zaledwie dwa lata. Polska nie może pochwalić się żadnym postępem, mimo że o potrzebie modernizacji mówi się od ponad dekady.

Orka, czyli modernizacja w zawieszeniu

Program Orka miał być fundamentem odbudowy polskiej floty podwodnej. Dziś przypomina raczej morskiego potwora z mitów. Wszyscy o nim słyszeli, ale nikt go nie widział. Program Orka zakłada pozyskanie trzech okrętów podwodnych nowego typu. W ramach programu pierwszy okręt podwodny mógłby trafić do Polski na początku lat 30. o ile wybór wykonawcy zostanie dokonany jeszcze w tym roku. Tymczasem nie zanosi się na to ze wybór zostanie dokonany.

Zgodnie z założeniami Wojska Polskiego, nowe okręty podwodne miałyby być zdolne do działania na głębokości ponad 200 metrów, przez minimum 30 dni bez kontaktu z portem. Miałyby także zostać wyposażone w systemy walki elektronicznej, torpedy, wyrzutnie rakiet, a nawet drony podwodne. Zakres wymagań był ambitny – problem w tym, że nie poszły za tym decyzje.

W grze są oferty z Niemiec, Francji, Szwecji i Włoch. Te trzy okręty podwodne, mają łącznie kosztować kilkanaście miliardów złotych. Wykonawcami może być niemiecka ThyssenKrupp Marine Systems, szwedzki Saab i włoski Fincantieri. Jednak proces wyboru wykonawcy został sparaliżowany przez polityczne kalkulacje, brak wizyt studyjnych i obawy przed protestami przegranych oferentów. Polska Agencja Uzbrojenia nadal prowadzi „konsultacje międzyrządowe”, ale czasu jest coraz mniej.

„Drodzy niedowiarkowie…” – Bejda odpowiada krytykom

W tym tygodniu Wiceminister obrony Paweł Bejda przekonywał, że program Orka nie został porzucony. Opublikował na platformie X (dawny Twitter) krótkie, ale wymowne oświadczenie:

„Szanowni Państwo, drodzy niedowiarkowie. Informuję, że program Orka jest i będzie kontynuowany. Robimy wszystko, by umowa na pozyskanie okrętów podwodnych została podpisana w tym roku. Nawet jeśli są tacy, którzy w to nie wierzą lub trzymają kciuki, aby nam się nie udało.”

ikona lupy />
Wiceminister obrony Paweł Bejda / MON

Choć słowa ministra miały uspokoić opinię publiczną, to w komentarzach nie brakowało głosów zwątpienia. Wielu użytkowników zwracało uwagę, że program był już „kontynuowany” przez trzy rządy i nie doprowadził nawet do podpisania umowy wstępnej. Dlatego nawet zapewnienia wiceministra brzmią jak ostatnia linia obrony.

List marynarzy i przestroga z Bałtyku

Przypominamy że była załoga ORP „Sokół” biła na alarm: Polska może wkrótce całkowicie stracić zdolność do operacji podwodnych. W liście otwartym marynarze podkreślili, że dalsze odwlekanie decyzji zagraża nie tylko prestiżowi Marynarki Wojennej, ale realnie osłabia obronność kraju. Obecnie jedynym czynnym okrętem podwodnym jest ORP „Orzeł” z 1985 roku – jednostka stara, awaryjna i niemal bezużyteczna operacyjnie.

ikona lupy />
ORP Sokół / Facebook

Działo sie to po tym jak z marynarki RP wycofano cztery norweskie Kobbeny, które przez lata stanowiły podstawę szkolenia i patrolowania. Jeśli „Orzeł” trafi do stoczni lub zostanie wycofany – Polska nie będzie miała nawet gdzie szkolić przyszłych załóg.

Co dalej?

Czas ucieka, konkurenci nie czekają, a region Bałtyku robi się coraz bardziej zapalny. Rosja konsekwentnie rozwija swoje siły morskie. Niemcy, Szwecja, Włochy i Francja mają gotowe projekty. Polska, jednak wciąż analizuje, ocenia i planuje. Program Orka miał być odpowiedzią na rosnące zagrożenia i fundamentem morskiej suwerenności. Na razie jest tylko symbolem niespełnionych obietnic i straconych szans.

Czy władze wreszcie podejmą decyzję o wyborze wykonawcy "Orki", zanim polscy marynarze będą zmuszeni ćwiczyć na symulatorach. Jedno jest pewne, kolejna łódź podwodna właśnie wpłynęła ze stoczni na Bałtyk. I znów nie będzie to okręt z biało-czerwoną banderą.