Wtargnięcie 19 rosyjskich dronów na terytorium Polski nie było przypadkiem, ale elementem rosyjskiej doktryny rozpoznawczej i próbą zbadania reakcji NATO. Tak sytuację ocenia generał Douglas Lute. W jego ocenie NATO nie jest przygotowane na nową rzeczywistość wojny, w której kluczową rolę odgrywają drony. W tle pojawiają się też pytania o zaangażowanie Stanów Zjednoczonych.
Rosyjskie drony nad Polską to nie przypadek. Generał mówi wprost
Lute nie ma wątpliwości, że skala i charakter incydentu wykluczają przypadek. – Byłem zaskoczony liczbą tych dronów i tym, jak daleko w głąb Polski dotarły. (…) Przy 19 jest jasne, że to było celowe. Chodziło zapewne o sprawdzenie, jak NATO zareaguje. Po pierwsze: czy w ogóle wykryje te drony? Po drugie: jak wykryje, to co z tym zrobi? – podkreślił.
Według niego Polska i jej sojusznicy wykazali się sprawnością w detekcji, jednak reakcja ujawniła słabości systemu obrony. – Polska i NATO zdały pierwszą część, to znaczy: wykryły drony. Ale myślę, że to był dzień, w którym Rosjanie bardzo dużo się nauczyli. (…) Ten incydent pokazał, że Polska ma przed sobą długą drogę, jeśli chodzi o zbudowanie obrony. Tak samo całe NATO – ocenił generał.
Brak reakcji Trump na rosyjską prowokację. Amerykański wojskowy bije na alarm
Szczególną wagę incydentu pokazuje decyzja o uruchomieniu artykułu 4 Traktatu Północnoatlantyckiego, który przewiduje konsultacje w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa państwa członkowskiego. – Do czasu incydentu nad Polską było tylko siedem takich wniosków w ciągu 76 lat! To najlepiej pokazuje wagę takich wydarzeń. NATO działa najlepiej, kiedy przewodzą mu USA. W tej chwili to się nie dzieje – przypomina Lute.
Jednocześnie ostro ocenia reakcję Donalda Trumpa, który zasugerował, że naruszenie przestrzeni powietrznej mogło być pomyłką. – To prezydent, który nie jest dobrze poinformowany i mówi to, co mu ślina na język przyniesie. Jest bardzo nieprzewidywalny i niekonsekwentny. (…) Po wtargnięciu dronów do Polski USA nie zrobiły właściwie nic. Jestem zaniepokojony. Martwię się, że sojusznicy tacy jak Polska zaczną wątpić w zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w sojusz, a zwłaszcza w artykuł 5 – ostrzegł.
Zdaniem generała incydent wpisuje się w rosyjską doktrynę wojskową, która zakłada sondowanie przeciwnika przed eskalacją działań. – Historia pokazuje, że jak nie ma zdecydowanej reakcji, to Rosja dalej prowokuje. (…) Szukają słabych i mocnych stron. A jak znajdą te słabe strony, to atakują dalej, głębiej – mówi.
Czy Rosja zaatakuje NATO? Drony nad Polską "to sygnał alarmowy"
Choć Lute nie spodziewa się otwartej wojny NATO z Rosją, wskazuje na inne zagrożenia. – Spodziewałbym się raczej ataków hybrydowych, cyberataków, ingerencji w wybory, kampanii dezinformacyjnych, a nawet zamachów politycznych na terytoriach NATO. Takie incydenty, jak drony nad Polską, też będą się od czasu do czasu zdarzać – zaznacza.
Były ambasador zwrócił również uwagę na problem dysproporcji między kosztami ofensywy i obrony. – Strzelanie do tych dronów rakietami AMRAAM nie miało żadnego sensu. Na dłuższą metę nie da się w ten sposób prowadzić obrony. Ukraina potrafiła się do tego zaadaptować, mają bardziej budżetowe rozwiązania, strzelają do dronów nawet z karabinów. Są w tym dość skuteczni. A Zachód, na swoje nieszczęście, dalej używa do tego bardzo drogiego sprzętu – zauważył.
Lute podkreśla, że incydent z dronami to sygnał alarmowy, który wymusza na Polsce i NATO przyspieszenie modernizacji obrony powietrznej. – Dobrze, że Polacy będą się teraz uczyć od Ukraińców, jak sobie z takimi atakami radzić – podsumował.