Od przyszłego roku w Kanadzie zacznie obowiązywać prawo, na mocy którego Meta czy Google będą płacić wydawcom za dostęp i powielanie ich treści. Rząd przeprowadził wcześniej szacunkowe wyliczenia, wg. Kanadyjskiego Biura Parlamentarnego chodzi o sumy w granicach 240 milionów dolarów rocznie. Dla wspomnianych firm nie są to wielkie wydatki, ale mają one obawy, że na podobne rozwiązania może z czasem zdecydować się więcej państw. A wtedy sytuacja Big Techów mogłaby się pogorszyć.

Co zrobić, żeby nie płacić

Dlatego od początku tego miesiąca, niejako przygotowując się do wprowadzenia nowych regulacji, Meta rozpoczęła blokowanie dostępów do linków i treści publikowanych przez kanadyjskich wydawców wiadomości. W ten sposób firma chce uniknąć opłat, ale jest to też de facto równoznaczne z całkowitym brakiem dostępu do newsów w Kanadzie na platformach koncernu.

Reklama
ikona lupy />
fot. materiały prasowe

Okazuje się, że życie pisze scenariusze, których nikt nie potrafi przewidzieć. Od kilku dni zachodnie rejony kraju trawią bardzo poważne pożary. W prowincji Kolumbia Brytyjska ewakuowano 35 tys. osób. Wcześniej całkowicie ewakuowano 20-tysięczne miasto Yellowknife. Generalnie ten rok jest rekordowy jeśli chodzi o pożary. Odnotowano ich już pięć i pół tysiąca, spłonęło trzynaście i pół miliona hektarów lasów, a w ich gaszenie zostało zaangażowane nawet wojsko. Podobno dym dotarł za ocean do Hiszpanii i Portugalii. Jednak wiadomości o szalejącym żywiole na próżno szukać na Facebooku czy Instagramie.

Rząd żąda dostępu do informacji

Tymczasem w takich sytuacjach bardzo ważny jest przepływ informacji, tak by ludzie wiedzieli o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Dlatego najpierw minister transportu Pablo Rodriguez zażądał od Mety zniesienia zakazu publikowania wiadomości na jej platformach. Następnie głos zabrał sam premier Justin Trudeau. Działanie Mety nazwał „lekkomyślnym”. Jego zdaniem dostęp do dokładnych i aktualnych wiadomości jest kluczowy dla podejmowania świadomych decyzji, a ​​blokowanie informacji w czasie kryzysu szkodzi demokracji i zagraża bezpieczeństwu obywateli. Skrytykował również firmę za przedkładanie zysków nad bezpieczeństwo Kanadyjczyków i w imieniu rządu zażądał, by Meta umożliwiła udostępnianie wiadomości o pożarach.

ikona lupy />
Justin Trudeau / Shutterstock

Według Reutersa reakcja opinii publicznej na działania Facebooka i Instagrama również jest bardzo negatywna.

Co na to Meta?

Firma konsekwentnie broni jednak swojej decyzji. Jej zdaniem celem jest walka z rozprzestrzenianiem się fałszywych informacji. Twierdzi, że w sytuacjach takich jak ta wprowadzające w błąd wiadomości mogą wywołać panikę i utrudnić sprawne reagowanie. A blokując treści działa na korzyść użytkowników.

Zdaniem większości Kanadyjskich mediów podejście firmy jest fatalne, a całkowita blokada nie jest rozwiązaniem. Zamiast tego Meta powinna skupić się na stworzeniu solidnego systemu sprawdzania faktów.

ikona lupy />
nieznane

W tej sytuacji władze zachęcają Kanadyjczyków do korzystania z tradycyjnych mediów – czyli do oglądania telewizji i słuchania radia. Tam podawane są na bieżąco informacje na temat pożarów. Lokalne i ogólnokrajowe telewizje na żywo relacjonują przebieg walki z żywiołem, podobnie jest z radiostacjami. Wiadomości aktualizowane na bieżąco można znaleźć również na ich portalach internetowych.

źródło