Wskazuje on, że poniedziałkowe ataki rakietowe na ruchliwe centra miast na Ukrainie są powszechnie postrzegane jako odpowiedź rosyjskiego prezydenta na sobotnią eksplozję na Moście Krymskim, a w Rosji są przedstawiane jako ataki na infrastrukturę krytyczną na Ukrainie. W myśleniu Kremla jest to odpowiedź na atak na Most Krymski, co Putin nazwał "atakiem terrorystycznym mającym na celu zniszczenie krytycznie ważnej infrastruktury cywilnej Federacji Rosyjskiej".

Jak dodaje, Rosja uważa, że uderzenia będą terroryzować ukraińską ludność cywilną i prawdopodobnie grożą katastrofą humanitarną, bo jak wynika z doniesień, kilka dużych miast zostało już pozbawionych wody i prądu. Wśród celów znalazł się także popularny most dla pieszych w Kijowie, a inny pocisk uderzył w pobliżu placu zabaw dla dzieci.

Roth pisze, że po części Putin chce tym uciszyć gniew rosyjskich twardogłowych, którzy zarzucają mu, że nie prowadzi totalnej wojny przeciwko Ukrainie. Wskazuje, że rosyjscy publicyści wojenni, którzy ostatnio stali się bardziej krytyczni wobec Kremla, byli ogólnie zadowoleni z tego, że Rosja wystrzeliła pociski w serce ukraińskich miast, przy czym raczej skupiali się na zniszczeniach infrastruktury, a nie na śmierci wielu cywilów.

Korespondent "Guardiana" przywołuje takie wypowiedzi. "To był dobry poranek w Kijowie" - napisał Colonelcassad, rosyjski bloger wojskowy mający prawie 800 tys. subskrybentów na Telegramie. "Spójrz, o ile lepszy stał się Kijów pod Surowikinem" - napisał inny, nawiązując do nowego dowódcy rosyjskich sił inwazyjnych generała Siergieja Surowikina. (PAP)

Reklama