Zasady wymiany migrantów między Wielką Brytanią a Francją

W zamian Francja będzie przekazywać taką samą liczbę osób, które mają podstawy do tego, by ubiegać się o azyl w Wielkiej Brytanii - np. posiadają tam krewnych. Ten mechanizm wymiany media określają jako „jeden za jednego”.

Szczyt brytyjsko-francuski w Londynie

O zgodzie na to rozwiązanie media brytyjskie poinformowały w czwartek, gdy w Londynie trwa szczyt brytyjsko-francuski. Przed jego rozpoczęciem premier Keir Starmer i prezydent Francji Emmanuel Macron wspomnieli o kwestii nielegalnej imigracji przez La Manche.

Starmer ocenił, że obecna sytuacja nie może trwać już dłużej. - Wprowadzamy nową taktykę i nowy poziom naszych zamiarów, by walczyć z nielegalną imigracją i zniszczyć model biznesowy gangów przestępczych - powiedział Starmer. Macron odparł, że oba kraje łączy „determinacja, by walczyć z nielegalnymi grupami przestępczymi, w ścisłej koordynacji z innymi krajami Unii Europejskiej”. Podczas rozmów na szczycie przywódcy mają sfinalizować plan dotyczący tego zagadnienia.

Według mediów brytyjskich Londyn będzie odsyłał rocznie około 2,6 tys. osób. Źródło rządowe, które nie wymieniło żadnych liczb, powiedziało, że na początku skala wymian nie będzie duża, ale potem może zostać zwiększona. Stacja BBC ocenia, że pilotażowe wymiany nie obejmą tak wielu osób, by zniechęcać imigrantów, ale politycy sądzą, że porozumienie może zahamować próby przedostawania się przez La Manche.

Statystyki migracyjne

W ciągu pierwszych sześciu miesięcy br. z Francji przepłynęło do Wielkiej Brytanii na łodziach motorowych łącznie 21 tys. osób.

BBC ocenia, że porozumienie „jeden za jednego” może napotkać kilka przeszkód politycznych, praktycznych i prawnych. Odsyłanie migrantów ubiegających się o azyl wiąże się z wyzwaniami prawnymi. Innym pytaniem jest to, kto i na jakiej podstawie będzie decydował o tym, które osoby odsyłane będą do Francji. BBC spodziewa się także zastrzeżeń ze strony Unii Europejskiej, bowiem niektóre państwa członkowskie obawiają się odsyłania imigrantów tam, gdzie przekroczyli oni granicę UE.

Anna Wróbel (PAP)