Armia w cieniu. Czy Rosja przygotowuje się do uderzenia?
Mijają właśnie trzy lata wojny na Ukrainie. Każda z walczących stron zdążyła rozbudować w tym czasie własny kompleks wojskowy. Ukraińcy mogą dziś produkować miliony własnych dronów czy setki pocisków manewrujących. Na front trafiają też rodzime modernizacje poradzieckich czołgów T-80. Zwiększone dostawy amunicji kal. 155 mm sprawiają, że nie jest ona dziś wąskim gardłem w zdolnościach Kijowa.
Z pewnością stają się nim zasoby ludzkie. Ukraina coraz mocniej cierpi z powodu braku rekrutów. Nadal duże problemy są także z dostawami ciężkiego sprzętu — wielozadaniowych samolotów bojowych, czołgów, artylerii i bojowych wozów piechoty. Po rosyjskiej stronie problemy występują, choć nie są aż tak duże. Kremlowi udało się rozwiązań problemy kadrowe i dziś wąskim gardłem są dostawy sprzętu wojskowego.
Jak jednak pokazała rzeczywistość, Kreml pomimo sankcji gospodarczych zdołał rozbudować swój przemysł zbrojeniowy. Każdego miesiąca fabryki opuszczają setki zbudowanych oraz wyremontowanych czołgów, bojowych wozów piechoty i transporterów opancerzonych. Dostawy na front systematycznie śledzi znany internetowy ekspert ds. bezpieczeństwa — Jarosław Wolski. Jak zauważa Wolski, jego szacunki związane z produkcją czołgów i bojowych wozów piechoty nie pokrywają się z dostawami. To bardzo niepokojąca informacja.
Zdaniem eksperta rozjazd jest duży. Wolski twierdzi, że nie może doliczyć się ok. 600-800 rosyjskich czołgów i drugie tyle BMP (bojowych wozów piechoty). Chodzić ma o wozy nowe jak i te odnowione po wyciągnięciu ze składów wojskowych. Do walk wysłano zaledwie połowę tego, co początkowo zakładał analityk.
Opcje mogą być dwie. Wolski mógł przeszacować rosyjskie możliwości produkcyjne. Ekspert dopuszcza do siebie tę opcję, lecz twierdzi, że jest ona mało prawdopodobna, ponieważ w 2022 i 2023 roku jego szacunki okazały się bardzo trafne. Trudno byłoby więc wyjaśnić, dlaczego w 2024 roku miałaby pojawić się aż tak duża różnica.
Ukryta rosyjska armia czeka na rozkazy?
Jest też druga opcja. Pojazdy trafiły do jednostek, które są formowane w głębi Rosji i w cierpliwości szkolą się, czekając na rozkazy. Jeśli Rosjanie znaleźli wystarczające środki (a ze znalezieniem rekrutów nie mają takich problemów jak Ukraina), to oznaczałoby, że gdzieś z dala od linii frontu czekają dziesiątki, a może nawet ponad 100 tys. wyszkolonych rosyjskich żołnierzy.
Czy Rosja przygotowuje się do kolejnej letniej ofensywy? A może rosyjska armia wyjdzie z cienia w najbliższych tygodniach, aby zakłócić przebieg negocjacji pokojowych i poprawić rosyjską pozycję. Znany komentator geopolityczny Krzysztof Wojczal uważa, że jeśli Rosja zamierza otworzyć nowy kierunek, to opcji nie pozostaje obecnie wiele. Obserwujmy Białoruś — komentuje lakonicznie. Możliwych opcji jest kilka, choć wiele zależy od tego, ile sprzętu faktycznie udało się zgromadzić Rosjanom.
Potencjalna ofensywa mogłaby okazać się dla Ukraińców tragiczna w skutkach. Kraj ten od zeszłego roku boryka się z chronicznym i bardzo dużym brakiem chętny do armii. W mediach pojawiają się bardzo niepokojące informacje o przenoszeniu na front żołnierzy dotychczas służących w innych formacjach (Siłach Powietrznych czy wojskach wsparcia). Pokazuje to, w jak trudnej sytuacji znajduje się obecnie Kijów.