Nowa generacja śmiercionośnej precyzji

AGM-181A LRSO zastąpi wysłużoną AGM-86B, która służyła jeszcze w czasach zimnej wojny. Wprowadzony do służby w 1982 roku, pocisk manewrujący AGM-86 ALCM (Air-Launched Cruise Missile) bardzo zwiększył możliwości amerykańskich bombowców, że Związek Radziecki opracował nowe technologie, aby mu przeciwdziałać. Wśród nich znalazły się samoloty wczesnego ostrzegania oraz nowe systemy uzbrojenia, takie jak MiG-31 i system rakietowy Tor, stworzone specjalnie do zestrzeliwania pocisków AGM-86. Uzbrojony w głowicę jądrową AGM-86B wykorzystuje system naprowadzania oparty na dopasowywaniu konturów terenu (TERCOM), który umożliwia mu precyzyjny lot w kierunku wyznaczonego celu. Pocisk może przenosić pojedynczą głowicę termonuklearną W80 o mocy 5 lub 150 kiloton. Głowica ta, jest zmodyfikowaną wersją "popularnej" amerykańskiej bomby atomowej B61. Została ona zaprojektowana głównie do użycia w pociskach manewrujących odpalanych z powietrza i z ziemi takich jak słynne Tomahawki. Zasięg rakiety AGM-86B wynosi około 2400 kilometrów, co pozwala jej na uderzenia z dużej odległości bez narażania samolotu-nosiciela na bezpośrednie niebezpieczeństwo.

ikona lupy />
AGM-86B ALCM / USAF / RL House

Nowa rakieta ma być trudna do wykrycia, odporna na zakłócenia i zdolna do autonomicznego omijania zagrożeń. Co ciekawe, jej wygląd przypomina inne nowoczesne pociski, jak konwencjonalny AGM-158 JASSM. Na razie jednak szczegóły techniczne, jak np. sposób zasysania powietrza i parametry jak zasięg wciąż pozostają tajemnicą. Nie jest to jednak przypadek. Większość programu LRSO jest ściśle tajna, co ma zagwarantować USA przewagę technologiczną w potencjalnym konflikcie z równorzędnym przeciwnikiem, jak Chiny czy Rosja. Wiadomo jedynie, że rakieta będzie przenosić zmodernizowaną głowicę termonuklearną W80-4 i będzie przystosowana do działania w ekstremalnych warunkach zakłóceń GPS oraz w silnie bronionym środowisku.

B-21 Raider i B-52 – nowe platformy atomowej siły

Rakieta AGM-181A nie działa sama, będzie przenoszona przez dwa samoloty: nowoczesny bombowiec stealth B-21 Raider oraz gruntownie zmodernizowany B-52 Stratofortress. Szczególnie B-21, który już wzbudził ogromne emocje przy swoim pierwszym locie testowym w listopadzie 2023 roku, staje się kluczowym elementem amerykańskiego odstraszania nuklearnego. Szacowany koszt jednego takiego bombowca wynosi około 730 mln USD. USA ma już w produkcji przedseryjnej kilka takich maszyn. W nowym bombowcu przewidziano ogromny luk bombowy, prawdopodobnie przystosowany do rewolwerowych wyrzutni dla nowych rakiet. Ale to nie wszystko, B-21 może także przenosić gigantyczną bombę przeciwbunkrową GBU-57, zdolną do przebicia 60 metrów ziemi i betonu.

ikona lupy />
B-21 Raider w locie w 2024 roku. / USAF

Drugi z wymienionych bombowców to prawdziwy weteran. B-52 to samolot oblatany w 1952 roku, stosowany bojowo między innymi w wojnie wietnamskiej i pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej. USAF nie ma jednak planów ich szybkiego wycofania. Uważa się, że pozostaną w służbie do 2050 roku. Obejmuje to znaczne modernizacje, takie jak wymiana silników, aby zwiększyć ich efektywność i żywotność. B-52 ma również służyć jako platforma dla nowych rodzajów broni, w tym pocisków hipersonicznych.

ikona lupy />
samolot B-52 B 52 / ShutterStock

Kosmiczna cena odstraszania

Nowa rakieta nie jest tania. Według raportu Pentagonu, jedna sztuka AGM-181A może kosztować nawet 16 milionów dolarów. Cały program jej wprowadzenia , przy planowanym zakupie ponad 1000 rakiet, pochłonie ponad 16 miliardów dolarów. A to jeszcze nie koniec: koszty eksploatacji przez 30 lat mają wynieść kolejne 7 miliardów. Dla porównania rakieta manewrująca, którą zastępuje kosztowała amerykańskich podatników około 1 miliona dolarów za sztukę. Dla porównania: za taką sumę można by sfinansować roczny budżet edukacyjny niektórych krajów. Ale dla USA priorytetem jest dziś nie tylko skuteczne odstraszanie, ale i możliwość skutecznego ataku. Nowa rakieta ma dać USA gotowość nuklearnego uderzenia w każdej chwili, z dowolnego miejsca na świecie.

Technologia jutra już dziś

Nowa rakieta wpisuje się w szerszą, amerykańską koncepcję tzw. Long Range Strike Family of Systems, zintegrowanego systemu uderzeniowego, który poza rakietami obejmuje też samoloty, systemy łączności, satelity i inne niejawne technologie. Celem jest stworzenie platformy zdolnej do przetrwania i skutecznego ataku w najbardziej niebezpiecznym środowisku bojowym przyszłości. Choć LRSO wciąż przechodzi testy, wiele wskazuje na to, że do końca tej dekady trafi do arsenału amerykańskiej armii. A to oznacza jedno: wyścig zbrojeń wchodzi właśnie w nową, jeszcze bardziej zaawansowaną fazę. Nowa rakieta jądrowa USA to technologiczna demonstracja siły, której celem jest zapewnienie przewagi w czasach, gdy rywalizacja między mocarstwami wchodzi na zupełnie nowy poziom.