Putin i urzędnicy Kremla nasilali słabo zawoalowane, ale niewyrażane otwarcie groźby użycia broni atomowej od czasu ogłoszenia 30 września nielegalnej aneksji czterech ukraińskich obwodów przez Rosję - przypomina ośrodek w swoim najnowszym raporcie.

Dodaje, że taka retoryka miała prawdopodobnie zmusić Ukrainę do negocjacji, zastraszyć Zachód i zmniejszyć przez to jego wsparcie dla Kijowa, a także odwrócić uwagę od rosyjskich niepowodzeń na froncie i kłopotów z mobilizacją.

"Nuklearne groźby Kremla nie podważyły na Ukrainie politycznej i społecznej woli, by nadal przeciwstawiać się rosyjskiej inwazji" - podkreśla ISW. Uzupełnia, że Kremlowi nie udało się też zastraszyć państw wspierających Ukrainę.

Rosyjskie MSZ wydało w środę oświadczenie, w którym podkreśla, że Rosja "ściśle kieruje się postulatem niedopuszczalności wojny nuklearnej". Sam Putin pod koniec października mówił o tym, że w Moskwie nigdy nie rozważano możliwości użycia broni nuklearnej na Ukrainie.

Reklama

Jak zaznaczono w analizie ISW, do widocznej zmiany tonu wypowiedzi rosyjskich decydentów prawdopodobnie przyczyniły się też zakulisowe rozmowy z przedstawicielami USA i ich sojuszników.

Według amerykańskich mediów doradca prezydenta USA Joe Bidena ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan prowadził w ostatnim czasie poufne rozmowy z sekretarzem rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Nikołajem Patruszewem i doradcą prezydenta Rosji ds. polityki zagranicznej Jurijem Uszakowem. Celem tych kontaktów miało być zmniejszenie ryzyka użycia broni atomowej.

W wywieraniu nacisku na Kreml, by złagodził retorykę dotyczącą broni jądrowej pewną rolę mogły również odegrać Chiny, których przywódca Xi Jinping nawoływał do przeciwstawiania się groźbom użycia takiego uzbrojenia - piszą amerykańscy analitycy.

Ogłoszenie przez Putina aneksji czterech ukraińskich obwodów, w tym terenów, które nie są okupowane przez Rosjan mogło też wzbudzić konfuzję wśród części rosyjskich dowódców, jak stosować oficjalną doktrynę nuklearną Rosji - zauważa think tank. Zwraca uwagę, że Rosja daje sobie prawo do użycia broni atomowej w przypadku egzystencjalnego zagrożenia państwa podczas konfliktu konwencjonalnego. Według narracji Kremla wszystkie obecne linie frontu na Ukrainie leżą już na terytorium Rosji, a Putin nie sprecyzował, co w obecnej sytuacji uznano by za atak na teren jego państwa.

"W ocenie ISW użycie przez Rosję broni atomowej na Ukrainie jest nadal mało prawdopodobne" - czytamy w raporcie. Przedstawiciele amerykańskiego rządu przekazywali wcześniej, że nie zaobserwowano żadnych ruchów rosyjskich sił jądrowych i przygotowań do ewentualnego ataku.

Groźby użycia broni atomowej wciąż pojawiają się w rosyjskich propagandowych programach telewizyjnych, ale to część skierowanej do samych Rosjan szowinistycznej retoryki służącej przedstawieniu potęgi państwa, mimo porażek na wojnie z Ukrainą - ocenia ośrodek.

adj/ tebe/