Jakie cele mają Rosjanie na Ukrainie

Ostatnie tygodnie upływają na Ukrainie pod znakiem kolejnych zmasowanych ataków lotniczych. Celem nie są jednak — tak jak rok wcześniej — obiekty energetyczne, lecz infrastruktura wojskowa. Nałożone na Rosję sankcje miały powstrzymać rosyjską machinę wojenną. Rosji udało się jednak skutecznie je omijać.

W wywiadzie dla portalu „RBK-Ukraina” przedstawiciel wywiadu wojskowego Ukrainy generał Wadym Skibicki postanowił podzielić danymi zgromadzonymi przez wywiad. Twierdzi on, że głównym celem rosyjskich ataków są teraz kompleksy przemysłu obronnego, sztaby czy systemy obrony przeciwlotniczej.

Reklama

Zdaniem wojskowego rosyjska broń jest nieprecyzyjna i na atakach często cierpi głównie ludność cywilna. Nie oznacza to jednak, że Rosjanie nie interesują się infrastrukturą energetyczną Ukrainy. Zdaniem przedstawiciela wywiadu Rosja systematycznie monitoruje ukraiński system energetyczny i szuka jego najsłabszych ogniw.

Produkcyjne zdolności rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego

Generał odniósł się także do rosyjskich zdolności produkcyjnych. Według ukraińskiego wywiadu wszystko, co wyprodukują rosyjskie fabryki, od razu trafia na front. Swoistym potwierdzeniem problemów rosyjskiej armii są dostawy broni z Iranu oraz Korei Północnej czy opróżnienie magazynów znajdujących się na terytorium Białorusi.

Szacunki ukraińskiego wywiadu sugerują, że amunicji artyleryjskiej (kalibru 122 mm oraz 152 mm) Rosjanie są w stanie produkować ok. 2 mln sztuk rocznie. To właśnie produkcja, jaką osiągnęli w 2023 roku. Ta produkcja nie pokrywa jednak potrzeb, jakie zgłaszają siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej. Nie oznacza to jednak, że Rosjanie nie próbują tej produkcji zwiększyć. Generał Skibicki twierdzi, że przestarzały park maszynowy, braki w wyszkolonym personelu, a także braki komponentów, to hamulce rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego.

ikona lupy />
Rosyjska samobieżna haubicoarmata 2S19M2 / Wikimedia Commons

We wrześniu, październiku oraz listopadzie miały miejsce intensywne dostawy amunicji artyleryjskiej z Korei Północnej do Rosji. Dostarczone miało być ok. miliona sztuk amunicji kalibru 122 i 152 mm. Zdaniem generała, jest to właśnie deficyt, którego Rosjanie nie są w stanie pokryć przez większą produkcję. Przedstawiciel wywiadu nie odniósł się za to w żaden konkretny sposób do rzekomych dostaw pocisków balistycznych z Korei Północnej. Zbieramy wszystkie dostępne informacje — skwitował.

Ponad 100 pocisków o zasięgu setek kilometrów każdego miesiąca

Dziennikarz spytał gościa także o produkcję pocisków o zasięgu przekraczającym 350 km. Zdaniem ukraińskiego wywiadu ta produkcja jest od jakiegoś czasu na tym samym poziomie i wynosi ok. 115-130 pocisków miesięcznie. Może ona różnić się w zależności od miesiąca, ponieważ bardzo wiele części takich pocisków jak Kh-101, Kh-47 Kindżał czy Kalibr jest produkcji zagranicznej.

ikona lupy />
Ch-47M2 Kindżał / kremlin.ru

Zdaniem eksperta, Rosjanie starają się zachować pewną rezerwę strategiczną. Z reguły jest to około 30% posiadanych przez nich zapasów. Lepszą sytuację mają w przypadku pocisków o mniejszym zasięgu.

Pociski, takie jak Kh-31 czy Kh-59, są tańsze i produkowane głównie z rosyjskich komponentów. Ich zasięg jest mniejszy, ale te rakiety, także są dużym utrapieniem dla Ukraińców. Zdaniem ukraińskiego wywiadu, miesięczna produkcja pocisków klasy operacyjno-taktycznej (takich jak wspomniane Kh-31 i Kh-59) wynosi ok. 100-115.

Rosjanie produkują do 350 dronów Shaheed miesięcznie

Najpowszechniejszym środkiem napadu powietrznego, z uwagi na niską cenę oraz łatwą produkcję, stały się w ostatnich miesiącach drony samobójcze. Te trafiły do Rosji z Iranu. W grudniu była tylko jedna noc, podczas której Rosjanie nie użyli Shahedów. We wspomnianym miesiącu użyli ich ok. 800, a te szacunki mówią jedynie o wykrytych przez Ukraińców dronach. Dodać można do tego jeszcze te, które wskutek licznych wad nie wystartowały w ogóle lub eksplodowały krótko po starcie. Ukraiński wywiad szacuje odsetek takich dronów na 4%.

Początkowo drony trafiały do Rosji z Iranu, ale obecnie są już produkowane na miejscu. Dziś działać mają dwie linie produkcyjne. Należy jednak pamiętać, że większość komponentów pochodzi z innych krajów. Wiadomo, że Rosjanom udaje się niezależna produkcja płatowca. Wiele części sprowadzane jest z innych państw. Dużą rolę ogrywają tutaj Chiny. Rosja zamierza uniezależnić produkcję tych dronów od dostaw zza granicy do 2026 roku.

Ukraiński generał wątpi jednak, czy uda się produkować na miejscu elementy, takie jak mikroprocesory. Zdaniem wojskowego, już dziś Rosja jest w stanie produkować takie elementy, jak rozruszniki, kadłub, głowicę, silniki czy części systemu nawigacyjnego. Produkcja dronów zależy więc w głównej mierze od dostępności krytycznych komponentów. Ukraińskie szacunki sugerują, że miesięczna produkcja wynosi ok. 330-350 sztuk Shahedów. Tak samo jak rakiety, także drony samobójcze są wykorzystywane w walce zaraz po wyprodukowaniu. Jeśli Rosjanie mieli jakieś rezerwy, to te z pewnością w grudniu zostały mocno ograniczone.

Rosjanie ściągnęli obronę przeciwlotniczą z innych części kraju

Zdaniem wojskowego, Rosjanom udało się znacznie wzmocnić swoją obronę przeciwlotniczą na wielu kierunkach. Sam most Kerczeński jest pilnowany przez bardzo potężny system obrony przeciwlotniczej. Udało się to m.in. dzięki przeniesieniu wielu jednostek obrony przeciwlotniczej z całego kraju. W pobliże Ukrainy sprowadzono je z mroźnej Północy czy Dalekiego Wschodu. Teraz obszary te są pozbawione sprawnej obrony przeciwlotniczej.

Eksperta spytano także o pomoc z kierunku chińskiego. Tutaj problem polega na tym, że prawie 80% komponentów — zwłaszcza elektroniki — trafia do Rosji zza Wielkiego Muru. Rosja stara się również pozyskać z Chin amunicję. Zdaniem generała Skibickiego, Rosjanie patrzą także na poradzieckie magazyny w krajach Azji Środkowej.

Jakie będą cele Rosji na ten rok? Ekspert wymienia dwa główne. Po pierwsze utrzymanie obecnie okupowanych terenów. Po drugie, zniszczenie systemu obrony przeciwlotniczej, lotnictwa i przemysłu zbrojeniowego Ukrainy.

Rosyjską armię zasila codziennie tysiąc Rosjan. Wstępują dla pieniędzy

Zdaniem generała Skibickiego, szeregi rosyjskiej armii codziennie zasila ok. 1000-1100 osób. Motywacją do wstąpienia mają być wysokie zarobki. Jeńcy wojenni przyznają często, że wstąpili do armii, ponieważ mają kredyt do spłacenia i rodzinę do utrzymania. A zarobki w rosyjskiej armii są dla wielu osób bardzo atrakcyjne. Dzień działań na froncie to 8 tys. rubli dodatku do pensji. To daje nawet 250 tys. rubli miesięcznie (czyli ponad 11 tys. zł).

Wojskowy ocenił także, ile może zająć Rosji przywrócenie potencjału sił lądowych Federacji Rosyjskiej do stanu sprzed inwazji. Od 5 do 10 lat — twierdzi Skibicki.