"Gdyby (Zachód - PAP) nam cały czas nie pomagał, bądź nie pomagałby nam aż do teraz, podejrzewam, że doszłoby do konieczności obrony Lwowa. Przynajmniej prawobrzeżnej Ukrainy" - skomentował Arestowycz. "Nie dlatego, że jesteśmy tchórzami, po prostu nie mielibyśmy się czym bronić" - dodał.

"Trzymamy linię frontu dzięki pomocy Zachodu" - powiedział prezydencki minister.

Arestowycz wyraził także przekonanie, że prezydent Rosji Władimir Putin chce zniszczyć całą ukraińską kulturę, nie tylko państwo, a Zachód, w szczególności Stany Zjednoczone, poprzez wszelkiego rodzaju wsparcie - finansowe, polityczne czy militarne - pomagają w jej zachowaniu. (PAP)