Wielokrotnie podczas konferencji w Monachium dochodziło do przebłysków zrozumienia, że wojna na Ukrainie jest przełomowym momentem w historii i że zwycięstwo Rosji zmieniłoby "nie tylko Europę, ale także świat", który "odszedłby od porządku opartego na zasadach do opartego na prawie silniejszego. Do porządku jak w XIX wieku, w którym wielkie i potężne państwa po prostu wchłaniają mniejsze narody" - pisze dziennik.
To będzie długa wojna
W Monachium ugruntował się również pogląd, że ta wojna nie zakończy się szybko - zauważa gazeta. "Mądrze jest być przygotowanym na długą wojnę, a także mądrze jest zasygnalizować Putinowi, że będziemy wspierać Ukrainę tak długo, jak to konieczne" – powiedział kanclerz Niemiec Olaf Scholz.
Rząd Niemiec nie mówił już tylko, że Ukraina nie może przegrać. "Ukraina musi wygrać tę wojnę" – powiedział minister obrony Boris Pistorius. "Co oznacza nic innego jak wypędzenie Rosjan ze wszystkich okupowanych terytoriów Ukrainy" - zauważa "Welt".
Putin nie planuje pokoju
W przeciwieństwie do wielu autorów manifestów wzywających do negocjacji pokojowych nikt w Monachium nie łudził się, że teraz jest właściwy czas na rozmowy z Moskwą. "Putin nie planuje pokoju, planuje więcej agresji i nic nie wskazuje na to, by zmienił swoje ambicje" – powiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
"W każdym razie w Monachium nie brakowało przyrzeczeń wierności Ukrainie, a Zachód wręcz promieniował determinacją, by wspierać Ukrainę tak długo, jak będzie to konieczne" - podkreśla "Welt".
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)