Przydacz odpowiedział w ten sposób podczas briefingu prasowego po spotkaniu w Białym Domu na pytanie PAP o stosunek administracji USA do akcesji Ukrainy do NATO.

"Dyskusja na ten temat trwa na poziomie NATO-wskim. Wszyscy mamy w pamięci rok 2008 i dyskusje na temat rozpoczęcia procesu wstąpienia Ukrainy do NATO. Dziś ta dyskusja jest zupełnie na innym poziomie, mając także świadomość błędów podjętych w Bukareszcie. Gdyby wówczas podjęto decyzję dotyczącą MAP-u (Planów Działania na rzecz Członkostwa - PAP) , być może nie byłoby inwazji na Gruzję i na Krym" - powiedział Przydacz.

"Nie możemy takich błędów popełnić tym razem i nad tym pracujemy. Są już tutaj pewne kierunkowe decyzje, chociażby dotyczące funkcjonowania specjalnej Rady NATO-Ukraina, a także trwają dyskusje na temat pewnych warunków, na jakich Ukraina miałaby wstępować w przyszłości i kiedy to miałoby nastąpić. To, nad czym pracujemy, to to, aby dokonać takiego progresu, pewnych kroków naprzód" - dodał.

Prezydencki minister zaznaczył, że przyjechał do Waszyngtonu na polecenie prezydenta Andrzeja Dudy, by zapewnić, że "perspektywa naszego regionu na temat bezpieczeństwa w Europie Środkowej i Wschodniej będzie tu rozumiana i obecna w kształtowaniu amerykańskiej polityki".

Reklama

Rozmowa z Sullivanem dotyczyła głównie sytuacji na froncie wojny na Ukrainie, sytuacji wewnętrznej w Rosji, a także na Białorusi - dodał Przydacz. Zwrócił również uwagę na podpisany w piątek list prezydentów Polski, Litwy i Łotwy apelujący o działania NATO w odpowiedzi na zapowiedź umieszczenia broni jądrowej na Białorusi oraz przerzucenia do tego kraju sił Grupy Wagnera.

"Dla nas, to co jest najważniejsze, to dalsze wzmacnianie wschodniej flanki NATO, dalsza adaptacja NATO do aktualnych wyzwań i dalsza kontynuacja polityki odstraszania wobec Rosji" - powiedział minister. "Decyzja strony rosyjskiej powinna zostać odnotowana, ale NATO powinno również zaadaptować swoje plany. O to apelują państwa bałtyckie sąsiadujące z Białorusią. W tym duchu kształtuje się także myślenie strony polskiej" - dodał.

Przydacz zaznaczył, że doradca prezydenta Bidena wyraził zrozumienie dla "polskich działań w odpowiedzi na byłe i spodziewane ewentualne hybrydowe działania Białorusi na polskiej granicy". Pytany, czy rozmawiał na temat dołączenia Polski do programu dzielenia się bronią jądrową Nuclear Sharing, odpowiedział, że jest jasne, że Polska objęta jest parasolem atomowym NATO i może czuć się bezpieczna.

Wysłannik prezydenta Dudy powiedział też, że w kontekście umocnienia wschodniej flanki NATO najważniejsze jest "zaadaptowanie planów i wzmocnienie infrastruktury, w tym baz sprzętowych", by zwiększyć mobilność wojsk sojuszniczych. Dodał, że dzięki już rozbudowanej infrastrukturze 5 tys. amerykańskich żołnierzy było w stanie w ub.r. w ciągu kilku dni przybyć do Polski, demonstrując zdolności do reagowania kryzysowego.

Przydacz przekazał również, że rozmawiał z Sullivanem na temat zwiększenia wydatków obronnych państw NATO. Stwierdził, że zdaniem Polski i innych sojuszników, dotychczasowy cel wydatków na poziomie 2 proc. PKB powinien stać się nie celem, lecz fundamentem.

"Zmieniła się sytuacja geopolityczna, sytuacja bezpieczeństwa, jest konieczność zwiększenia wydatków na obronność. Polska jest tutaj absolutnym liderem NATO, przy znakomitej akceptacji społecznej dla tych wydatków" - zaznaczył.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)